wtorek, 25 sierpnia 2015

Moje pierwsze LBA!!!

Dobra trzymajcie mnie, bo zaraz zejdę wam na zawał ze szczęścia;) Zostałam nominowana do Liebster Blog Award przez Anę2003.

1. Film(nie jakieś głupie seriale, tylko fajny film), czy książka? To chyba jasne, że książka;) 
2. Ulubiona bajka Disneya. Trudny wybór ale chyba '' Lilo i Stich 2 '' 
3. Cztery ulubione książki i dwa ulubione filmy. Olimpijscy Herosi '' Znak Ateny '' - Rick Riordan, Trylogia Czarnego Maga '' Nowicjuszka '' - Trudi Canavan, Dary Anioła '' Miasto Szkła '' - Cassandra Clare, Harry Potter '' Książę Półkrwi '' - J.K. Rowlling to by było na tyle z książek, a moje dwa ulubione filmy to... Piraci z Karaibów '' Skrzynia Umarlaka '' oraz '' Step up 3 ''
 4.Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia? Trudne pytanie;) 
5. Ulubione jedzenie. Owoce morza ( szczególnie krewetki ) i owoce. 
6. Jaką byś była czekoladą? Białą 
7. Ulubiona piosenka. Też trudne pytanie. Ostatnio słucham non stop Bruno Mars - Natalie więc pewnie to. 
8. Jaki kraj chciałabyś odwiedzić? Mam dużo krajów, które chciałabym odwiedzić ale chyba najbardziej to bym chciała odwiedzić Stany Zjednoczone Ameryki Północnej.
 9. Spódniczka, czy spodnie? Kategorycznie spodnie. 
10. Wymyśl sobie jedno pytanie i na nie odpowiedz ;)Dobra;)
11. Jaka jest twoja ulubiona postać męska w trylogii Kroniki Rodu Kane??I tu jest mały problem, bo kocham i Walta i Anubisa ale w końcu Walt stał się okiem Anubisa więc to chyba żadna różnica;)

Jeszcze raz wielki dzięki za nominacje;) Ja nominuję...

http://crazygirl7444.blogspot.com/?m=0
http://heros-i-heroska.blogspot.com/

Moje pytania to...


1. Babeczki czy ciastka??
2. Pięć ulubionych filmów.
3. Jak mogłabyś wybrać to jaką moc byś miała??
4. Chciałabyś żyć w Igrzyskach Śmierci ( jako książka )??
5. Ulubiony AKTOR.
6. Jaki masz styl??
7. Do, której idziesz klasy??
8. Jesteś typem człowieka, który lubi żyć w samotności czy takim, który skoczyłby za swoim przyjacielem w ogień??
9. Lubisz marzyć??
10. Czy jesteś podobna do postaci z książki?? Jak tak to do której??
11. Wolisz pisać na komputerze czy w zeszycie albo na kartce??

czwartek, 20 sierpnia 2015

Rozdział 9 " Niespodziewani goście. "

Percy
 
Rano, a raczej po południu obudziły mnie odgłosy dochodzące z zatłoczonych ulic Manhattanu. Jak rozejrzałem sie po moim pokoju moje oczy wyszły na wierzch. Porozrzucane ubrania moje i Annabeth. Na wspomnienie wczorajszej nocy na mojej twarzy od razu pojawił się wielki uśmiech. Ann już obok mnie nie było więc chwyciłem moje czarne szorty i ruszyłem w stronę łazienki. Po paru minutach stałem już przed lustrem i jak zwykle poprawiałem swoje włosy. Po chwili doszły do mnie zapachy robionych tostów. Gdy wyszedłem z pokoju zobaczyłem jak moja dziewczyna stała tyłem do mnie i smarowała tosta nuttelą. Cichutko podszedłem do niej i wtuliłem się w jej piękne blond włosy.
- Jak się spało??? - wymruczałem jej w włosy.
- Z tobą się zawsze wspaniale śpi. - powiedziała odwracając sie do mnie.
Była ode mnie niższa o 10 centymetrów tak, że jej oczy były na wysokości mojej brody. Delikatnie chwyciłem moją małą Heroskę za podbródek i ostrożnie musnąłem jej usta swoimi. Miała na sobie moją ulubioną niebieską koszulkę z Imagine Dragons, jasne spodnie trzy – czwarte i błękitne vansy. Zapomniałem wam wspomnieć, że czuję się tak jakbym był po 24 godzinnym treningu z Clarisse, a moja głowa o mało co nie wybuchała za każdym razem gdy zrobię coś na szybko.
- Skarbie mamy coś na kaca?? – zapytałem.
- Tabletki leżą na stole Glonomóżdżku. – odpowiedziała mi i wróciła do smarowania tostów. Ja natomiast ruszyłem w stronę stołu. Tak jak mówiła Ann tabletki leżały przygotowane, a obok nich stała szklanka z wodą. Szybko połknąłem trzy białe pigułki popijając je przy okazji wodą. Jak to zrobiłem to usiadłem na krześle barowym i przyglądałem się jak moja dziewczyna radzi sobie w kuchni.
- Tobie to sprawia przyjemność prawda?? – zapytała nawet nie podnosząc na mnie wzroku.
- A co skarbie??
- Nie zgrywaj głupiego bo wiem, że mi się przyglądasz. – powiedziała podnosząc powoli wzrok. W ręce trzymała łyżeczkę z nuttelą, a w drugiej nie posmarowanego jeszcze Tosta.
- Mam rozumieć, że te tosty to dla mnie?? – zapytałem z tym moim łobuzerskim uśmiechem na twarzy.
- Dla nas. – poprawiła mnie – Percy musimy pogadać. – powiedziała już smutnym głosem.
- Co się stało?? – zapytałem pochodząc do niej i przytulając ją do swojej piersi – Ktoś cię skrzywdził?? Mam kogoś zabić??
- Nie to nie o to chodzi.
- No to proszę oświeć mnie. – poprosiłem.
- Dzwonił mój tata i ona kazał mi…
- Kazał ci wracać – dokończyłem za nią też już smutnym głosem.
- Percy mi dobrze w Nowym Jorku. Dobrze mi przy tobie. Jeśli powtórzy się to co sprzed kilku dni ja nie dam rady. – jak to mówiła w jej oczach pojawiły się łzy. Nie mogłem patrzeć jak moja dziewczyna płacze więc jeszcze mocniej ją przytuliłem.
- Ciiii spokojnie. Musisz być silna przecież jesteś Annabeth Chase, Córka Ateny, jedna z siedmiorga i dziewczyna Syna Pana Mórz. Nie zniosę więcej widoku twoich łez.
Gdy to powiedziałem moja Mądralińska zaczęła się uspokajać. Resztę popołudnia spędziliśmy w bardzo miłej atmosferze. Gdzieś godzinę po naszej rozmowie przyszła cała wesoła gromadka. Olivia, Josh, Riley i Kai wszyscy bez wyjątku mieli kaca, żebyście wy zobaczyli ich miny gdy nas zobaczyli leżących spokojnie i oglądających moje stare zdjęcia z dzieciństwa. Potem dziewczyny poszły pomóc spakować się Ann, która nadal była w mojej bluzce. Pożyczyłem jej jedną z moich walizek, żeby miała gdzie spakować te wszystkie rzeczy, które kupiła razem z tymi dwoma, która jak to uznała moja mama są bardziej odpowiedzialne ode mnie i wszystkich chłopaków razem wziętych z całego obozu. Kai musiał się zwijać, bo jego ojciec jest zdolny do wezwania policji gdy ten będzie poza domem przez jakiś czas. Więc ja i Josh poszliśmy na miasto. Poprosiłem go żeby ze mną poszedł bo chciałem wybrać coś dla Anie u jubilera na pożegnanie. Weszliśmy do jednego z droższych jubilerów.
Po bardzo długich sporach wybraliśmy złoty medalion z głową sowy. Oczy ptaka zrobione były z szafirów. W środku wygrawerowane było zdanie.

 

'' Jedna kropla miłości znaczy więcej niż ocean rozumu ''.

 Zapłaciłem za niego jak za zborze ale od czego jest karta kredytowa bez limitu;)  Zapłaciliśmy i zapakowaliśmy prezent po czym wyszliśmy ze sklepu. Jak byliśmy niedaleko mojego domu zobaczyliśmy biegnącego Grovera z dwójką na oko wyglądającą parą szesnastolatków.
- Percy!!!!!!!! – wołał – Potwory!!!!!!!
Dopiero teraz zobaczyłem grupę Lajstrygonów biegnących za moim przyjacielem i zapewne nowymi herosami.
- Zabierz tą dwójką do mnie do domu. Niech dziewczyny zajmą się obrażeniami tej dwójki. – mówiąc to wskazałem na całą zakrwawioną grupkę młodocianych herosów. No ja w tym wieku zabiłem Kronosa ale to inna historia zbyt długa do opowiedzenia teraz. – Szybko!!!
Mój przyjaciel wprowadził tą dwójkę do klatki schodowej. Ja za to wyciągnąłem z kieszeni mojego Orkana.
~ Thalia!!! Nico!!! – wrzeszczałem w myślach – Potrzebuje pomocy!! 30 Lajstrygonów i grupa nie wyszkolonych herosów!! – mam nadzieję, że usłyszeli wołanie.
Po chwili obok mnie pojawił się Syn Hadesa po lewej stronie, a Córka Zeusa po prawej. Nic nie mieliśmy sobie do powiedzenia. Całą trójką natarliśmy na potwory. Po niecałych 15 minutach po tych strasznych kreaturach nie zostało nic oprócz złotego proszku, który  zaczął się powoli ulatniać. Nie mieliśmy jakiś większych obrażeń. Thalia miała rozdartą prawą nogę ale rana nie była na tyle głęboka żebyśmy musieli uciąć Thalii nogę, Nico  i ja mieliśmy zaledwie parę zadrapań. Syn Pana Podziemi wziął niezdolną do chodzenia dziewczynę na ręce i oboje skierowaliśmy się w stronę mieszkania w którym zapewne Annabeth zamartwia się o mnie czy przypadkiem nie zacząłem wąchać kwiatków od spodu. Jak otworzyłem drzwi zobaczyłem, że Grover siedzi na krześle i przykłada lód do głowy na, której widniał wielki siniak, Annabeth z Riley zajmują się dziewczyną o grantowych oczach, a Olivia siedzi przy chłopaku i opatruje mu ramię. Jak Anie usłyszałem otwierane drzwi od razu się do nas obróciła. Gdy zobaczyła mnie całego i żywego natychmiast się na mnie rzuciła i przytuliła ale szybko się opamiętała i odsunęła się ode mnie patrząc czule na Thalię w której oczach można było zauważyć ogniki łobuzerstwa ale jak widać tylko ja to zauważyłem bo moja dziewczyna nadal patrzyła na przyjaciółkę z czułością.
- Nico połóż ja na kanapie. – poleciła. Chłopak zrobił tak jak kazała, a sam wyciągnął z kieszeni fiolkę ze złotym płynem. Odetkał fiolkę i upił z niej łyka. Po chwili na rękach i nogach chłopaka nie było nawet najmniejszego zadrapania.
- Mmmm shake waniliowy – mruknęła Thalia, której Annabeth wlewała ambrozję do gardła. Po minucie na nodze dziewczyny została zwykła powierzchowna rana. Ann szybko opatrzyła nogę bandażem i pomogła Thalii usiąść. Dobra teraz wracając do tych dwojga co przyprowadził Grover. Dziewczyna miała blond włosy ścięte do wysokości ramiona z paroma kolorowymi pasemkami. Jej oczy mogły przypominać płynne złoto. Na sobie miała czarne spodnie, tego samego kolory buty i bokserka tylko jej skórzana kurtka była granatowa z srebrnymi ćwiekmi. Na plecach miała taki sam kołczan jak ma Olivia. Chłopak był nieco wyższy od dziewczyny. Tak jak ona miał czarne spodnie. Jego buty były czerwone tak samo jak bluza którą miał na sobie. Pod spodem miał bordowy t – shirt.
- No to co Kozłonogu powiesz nam jacy biedacy się na ciebie natknęli?? – zapytała ta Błyskawica Grovera.
- Jacy znowu nieszczęśnicy??? Trafić na mnie to raczej cud niż koszmar.
- Ta już to widzę. – odezwała się dziewczyna miała bardzo miły głos mogła by uchodzić za dziewczynkę z bogatej rodziny ale wydawała się być najzwyklejszą buntowniczką, która uciekła z domu albo przez większość swojego życia mieszkała w sierocińcu.
- Hahaha!!! – zaśmiała się Thalia – Kolejna po mojej stronie!! Już cię lubię Mała.
- Proszę nie mów do mnie Mała. Jestem Sabrina Coleman, a to mój przyjaciel Max Fox.
Chłopak nic nie powiedział tylko skinął na dzień dobry głową. – Grover znalazł nas gdy uciekaliśmy przed cyklopem w okolicach Brooklynu, a tak właściwie to oboje jesteśmy z Filadelfii.
- Wy tego cyklopa na pewno spotkaliście na Brooklynie?? – zapytała Thalia
- Tak.
- Grover!!!!! – teraz popatrzyła z wyrzutem na przyjaciela.
- Co????
- Dlaczego nie pochwaliłeś się tym, że spotkałeś naszego dobrego znajomego?? – tym razem była Ann. Jak widać humor tym dwóm dzisiaj sprzyja.
- No dobra. – przerwałem tą bardzo ciekawą wymianę zdań – Ale trzeba zaprowadzić tą dwójkę do Obozu. Są może uznanymi?? – zapytałem z nadzieją w głosie.
- Tak – odezwał się pierwszy raz Max – Jestem synem Aresa, a Sabrina córką Selene.
- To wszystko wyjaśnia. – powiedziała Liv.
- Co wszystko wyjaśnia?? – zapytała szesnastolatka.
- Wyjaśnia to dlaczego masz taki sam łuk jak ja. – Liv pstryknęła palcami, żeby po chwili pojawił się w niej łuk, a w drugiej kołczan ze strzałami. – Nasze mamy mają podobną robotę i pewnie te dwa zestawy zostały zrobione w tym samym momencie.
- Dobra koniec tych pogaduszek. – znowu przerwałem – Trzeba złożyć małą wizytę Chejronowi.
       

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Rozdział 8 „ Zakupy i mały zwrot akcji. ” cz.2


Percy


Rozdział od lat 18-stu. Sceny erotyczne!!!!!

Szliśmy zatłoczoną ulicą Nowego Jorku. Nie powiem dziewczyny wyglądały olśniewająco. Szczególnie Annie. Jej złote włosy idealnie kontrastowały z jej miętową sukienką. Jak ją pierwszy raz zobaczyłem od razu chciałem się na nią rzucić. Ale nie mogłem tego zrobić ponieważ moja dziewczyna wpatrywała się w moje buty. Sam pierwszy raz założyłem glany i powiem wam w sekrecie było mi w nich bardzo wygodnie. Po kilku minutach byliśmy już przed klubem. Nawet na zewnątrz słychać było głośną muzykę dobiegającą ze środka lokalu. Riley szepnęła coś ochraniarzowi, który po chwili zastanowienia wpuścił nas do środka. W środku było tyle ludzi, że ledwo znaleźliśmy wolną sofę. Po krótkiej chwili podeszłą do nas dziewczyna z małym zeszytem w ręce. Miała rysy prawdziwego Aborygena. Każdy z nas zamówił po jakimś wymyślnym drinku. Ja postanowiłem zamówić wódkę z sokiem z granatu. Gdy czekaliśmy na drinki dziewczyny wdały się w bardzo „ ciekawą ” rozmowę o tym, który aktor jest przystojniejszy. Z tego co udało mi się usłyszeć dla Ann najprzystojniejszy jest jakiś Jamie Campbell Bower.
- Ej, bo będę zazdrosny! – powiedziałem.
- Nie masz o co być zazdrosny. – powiedziała i pocałowała mnie, a ja nie miałem nic lepszego do roboty więc zacząłem pogłębiać pocałunek. Przejechałem lekko językiem po dolnej wardze dziewczyny. Czułem jej uśmiech i czułem zapach jej różanych perfum. Jednak nie mogliśmy się sobą długo nacieszyć , bo w około zaczęły unosić się gwizdy i piski naszych przyjaciół. Ann odsunęła się ode mnie i usiadła mi na kolanach, a ja ją objąłem w tali. Po kilku sekundach kelnerka przyniosła nam drinki. Po dwóch godzinach byliśmy doszczętnie pijani. No z wyjątkiem Annabeth, której dużą tolerancję alkoholu. Po chwili Josh wyciągnął Olivię na parkiet. Po jakieś minucie zniknęli nam z oczu. Znałem ten chytry plan. Chodziło o to by zostawić Kaiego i Riley samych. Wszyscy dobrze wiedzieli, że coś ciągnie tą dwójkę do siebie tylko, że oni tego starali się nie zauważać. Więc postanowiłem iść w ślady Josha i pociągnąłem Ann w tłum tańczących. Na początku była zdziwiona ale chętnie do mnie dołączyła. Jednak moja dziewczyna miała trochę inny plan niż ja. Powiedziała, żebym poczekał tu na nią, a sama ruszyła w stronę sceny gdzie grał zespół. Powiedziała coś gitarzyście, a on tylko się uśmiechnął. Po chwili muzyka ucichła, a jakiś gość postawił mikrofon. Anie podziękowała mu skinieniem głowy. Jak Annabeth stanęła przed mikrofonem, każdy kto był w klubie usłyszał dźwięki piosenki „Paralyzed ” ( Aganist the Currnet ). Jak moja dziewczyna zaczęła śpiewać powiem wam szczerze zatkało mnie. Imprezowicze zaczęli na nowo tańczyć, a ja nadal stałem jak urzeczony i wpatrywałem się w dziewczynie, której dotąd nie znałem. Po piosence ludzie zaczęli bić brawa. Ann zeszła ze sceny, a kapela wróciła do dawnej rutyny. Gdy Anie stanęła obok mnie nie przejmując czy ktoś na nas patrzy pocałowałem Córkę Ateny. Ona natomiast pogłębiła pocałunek. Jej delikatny język ostrożnie przejechał rozszerzając. Szybko oddałem pieszczotę. Jej ręka wślizgnęła się pod mój T-shirt i zaczęła błądzić rękoma po moich plecach. Jednak musiałem przerwać jej czynność, bo Josh i Olivia się do nas zbliżali. Josh miał na sobie uśmiech mówiący „ Pogadamy później ”. Gdy do nas podeszli chłopak wskazał na kanapę na której niedawno siedzieliśmy. Gdy tam spojrzałem moje oczy wyszły na wierzch. Na sofie siedział Kai, a na jego kolach całująca go Riley. Jak widać chłopakowi to odpowiadało. Ruszyłem w stronę mebla i wziąłem moją i Ann kurtkę po czym dołączyłem do grupy przyjaciół.
- Wiecie ja i Annabeth będziemy się zbierać. – powiedziałem na co moja dziewczyna uśmiechnęła się zawadiacko. Gdy byliśmy na miejscu była gdzieś 2 w nocy. W mieszkaniu nikogo nie było, bo mama i Paul wyjechali na trzy dniowe wakacje. Jak weszliśmy do domu podniosłem moją dziewczynę tak, że jedną rękę miałem na jej plecach, a drugą po jej kolanami. Dopiero jak byliśmy pod moim pokojem pozwoliłem jej się wyswobodzić z mojego uścisku.

Annabeth

Gdy w końcu udało mi się zejść z rąk Percego zaczęłam go BARDZO NAMIĘTNIE całować. Jedną ręką włożyłam chłopakowi pod koszulkę i zaczęłam padać każdy zakamarek jego pleców. Drugą zaś przeczesywałam jego czarne jak noc włosy. On zaś trzymał jedną rękę na mojej talu, a drugą uporczywie szukał klamki. Znalazł ją, bo już po chwili pozbywałam się jego kurtki i bluzki. Percy jednak nie odstępował mnie ani na krok. Po chwili siedziałam już w skąpym czarnym komplecie z koronki. Moje włosy spoczywały spokojnie na moich plecach. Zanim zdążyłam się zorientować mój kochany chłopak zaczął ściągać mi buty. Jak już ściągnął jeden zaczął błądzić swoimi ustami po moich łydkach, udach, brzuchu, piersiach, szyi, aż w końcu dotarł do moich ust. Jego język rozchylił rozchylił  moje wargi tak, że nasze języki mogły się zderzyć. Smakował słoną wodą oceanu i alkoholem. Drugim butem sama się zajęłam. Jak na chwilę się od siebie oderwaliśmy zajęłam się spodniami Syna Pana Mórz. Był idealnie zbudowany. Gdy pozbyłam się spodni ukochanego ten zaczął kreślić okręgi na moich plecach. Po krótkiej chwili znalazł klamrę od mojego stanika, który po kilku sekundach został rzucony gdzieś w głąb pokoju. Gdy to zrobił obrócił mnie tak, że siedziałam na nim okrakiem. Zaczęłam rysować delikatnie jego tors moim paznokciami tak, że ten zaczął wydać z siebie pomruki jak jakiś kot. Zjeżdżałam coraz niżej, aż natknęłam się na granatowe bokserki Percego ale ten zrobił coś niespodziewanego. Podniósł mnie tak, że owinęłam nogi wokół jego bioder. Ten zaś zaczął poruszać swoimi rękami po moich łydkach, pośladkach, aż w końcu jego ręce spoczęły na moim tyłku. Niemożliwe, że jego ręce są takie delikatne. Przecież stoczył tyle bitw. Gdy tak rozmyślałam natknęłam się na jego oczy. Czułam się tak jakbym mogła się spokojnie w nie wejść i zanurzyć się w tej krystalicznie niebieskiej wodzie. Po chwili poczułam, że znowu leżę na łóżku tyle, że bez majtek. Percy i ja ciężko dyszeliśmy. W końcu chłopak położył się obok mnie. Ostatkiem sił ściągnęłam mu bokserki i złożyłam na jego ustach najbardziej namiętny pocałunek. Po kilku minutach zasnęliśmy spełnieni w swoich objęciach. Nie wieżę, że to zrobiliśmy.


No i jak się podobało?????????????? Dałam troszkę tego naszego kochanego Percabeth. Zapraszam do komentowaniaJ

sobota, 1 sierpnia 2015

Rozdział 8 „ Zakupy i mały zwrot akcji. ” cz.1

Olivia

Trzymałam się z dala od tych gołąbeczków, a sama byłam zajęta podążaniem za nimi i przyglądaniu się moim nowym glanom. Niewiarygodne jaki moja matka ma gust. Szliśmy jakąś ulicą Nowego Jorku. Znam większość tego miasta jak własną kieszeń ale po zaistniałych wydarzeniach nie mogłam rozpoznać gdzie akuratnie byłam. Po jakimś dla mnie nieokreślonym czasie całą trójką stanęliśmy przed mieszkaniem  Percego. Chciałam już wchodzić na kolejny stopień ( mieszkam piętro wyżej ) Percy zatrzymał mnie.
- Liv gdzie ty idziesz??? Jest środa po południu, a twój tato ma teraz wykłady z naszą klasą, a zapewne u ciebie nic w domu nie ma do jedzenia. Chodź nie możesz przegapić tej chińszczyzny, a na deser zrobimy szarlotkę z lodami. Co ty na to?? - No i teraz musiałam się zgodzić. Percy wiedział, że uwielbiam szarlotkę i nigdy nie przegapię takiej okazji. Pokiwałem głową, a w tym samym momencie drzwi się otworzyły, a w nich stanęła Riley. Gdy nas zobaczyła od razu do nas podbiegła i przytuliła mnie jak najmocniej potrafiła. Powiem szczerze nie  znam jej długo ale już zaprzyjaźniłam się z nią jakby była moją siostrą. Jeszcze chwilę tak stałam wtulona w jej ciepły szary sweter i wciągałam zapach jej lekko słodkich perfum ale jak zwykle ktoś nam przerwał, a mianowicie nie był to Percy tylko Kai z Joshem.
- Macie zamiar tak stać przez cały dzień?? - powiedział Josh ze swoim zadziornym uśmieszkiem na twarzy. Wkurzał mnie ale go uściskałam tak samo jak Kaiego.
- No, a za starym, dobrym Percym nikt się nie przywita?? - zapytał i zrobił obrażoną minę jak siedmioletnie dziecko któremu nie wolno iść na jakoś kolejką w wesołym miasteczku. Riley i chłopaki wybuchnęli śmiechem, a ja tylko się uśmiechnęłam.
- Słuchajcie. - powiedział Glonomózg - To jest Annabeth Chase. Moja dziewczyna.
Annabeth się uśmiechnęła i zaczęła się ze wszystkimi witać.
- Podobno mieliście być w drodze na Obóz Herosów.
- Mieliśmy ale Zeus zadzwonił do Hermesa, że jednak zostajemy po twoją opieką Percy. – powiedział Kai.
- Haha!!! Bardzo śmieszne Lee! – powiedział Percy.
- A tak na serio to masz nas nauczyć posługiwać się przez nas wybraną bronią. Szczerze mówiąc to przy naszej uznawania każdy z nas dostał jakąś broń. Ja na przykład dostałam złotą włócznię, która jak się dowiedziałam zamienia się w spinkę. – tu pokazała złotą spinkę, której wcześniej u niej nie zauważyłam. – Kai dostał miecz z Niebiańskiego Spiżu, a Josh dostał chyba największy arsenał bo w jwgo kieszeniach znajdziecie około dwudziestu sztyletów do rzucania i na ręce bat z elektrum.
- Dzieci!!! – z kuchni dobiegł nas głos mamy Percego – Wejdźcie do środka!! Obiad stygnie.
Po tych słowach wszyscy wkroczyliśmy do mieszkania. Gdy każdy zajął swoje miejsce pani Jackson z ojczymem Percego Paul’em zaczęli wnosić talerze z potrawą. Obiad okazał się być przepyszny, a po tym dostaliśmy kawę i kawałek ciasta z orzechami.
- Co wy na to by iść się gdzieś rozerwać?? – zapytała Riley.
- Dla mnie brzmi świetnie. – odezwał się Percy.
Potem każdy po kolei wyrażał swoją chęć do uczestniczenia w imprezie. Tylko Annabeth była jakaś cicha. Z tego co opowiadał mi Percy to Córka Ateny bardzo lubiła rozmawiać z innymi i brać udział w zabawach i imprezach.
- Hej Ann!! Dlaczego nic nie mówisz?? – pierwszy raz do niej powiedziałam użyłam jej przezwiska wśród przyjaciół i nawet mi się to podobało. Dziewczyna spuściła swoją głowę tak, że jej złote loki stworzyły kurtynę wokół jej twarzy ale ja widziałam jak na jej twarz wypłynął wielki czerwony rumieniec.
- Rzecz w tym, że nie mam w co się ubrać na wyjście. Wszystkie moje rzeczy zostały w San Francisco.
- No to nie mamy wyjścia. – powiedziała Ral – Idziemy na Zakupy!!!!!!!!!!!!!!!!!!! – zapiszczała, a moje uszy zaczęły mi krwawić. Jak widać nie tylko mi, bo Annabeth też się skrzywiła na pisk mojej przyjaciółki.
- No co tak siedzicie??? IDZIEMY!!!
Ja i Annabeth jeszcze się ociągałyśmy zanim wstałyśmy na dobre.
- No to teraz mamy przesrane. – powiedziała, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam.

Annabeth


Jechałyśmy taksówką do największego Centrum Handlowego w Nowym Jorku. Byłam tu kiedyś z Piper na zakupach gdy szukałyśmy odpowiedniego prezentu dla Jasona ale wtedy zahaczyłyśmy zaledwie o kilka sklepów muzycnych i kawiarnię na ostatnim piętrze omijając poprzednie cztery. Słyszałam, że w tej galerii jest mega dużo drogich sklepów.
- Wiesz Riley. Wątpię żebyśmy kupiły nawet parę rękawiczek w tym Centrum.
- Dziewczyna ty nie znasz moich możliwości. – powiedziała i wyciągnęła z torebki swój portfel i pokazała nam z trzy platynowe karty. – Każda bez limitu.
- Ale… jak…ty…???
- Jak ja to zrobiłam?? No cóż ojciec jest sławnym sędzią, a moja macocha zarabia jako projektantka wnętrz.
- Woaa – tym razem było to Olivia.
- No dziewczyny. – powiedział kierowca – Jesteśmy na miejscu. Należy się 6 dolarów.
Wyciągnęłam z kieszeni pieniądze i podałam je taksówkarzowi i podziękowałam. Stanęłyśmy przed wielkimi szklanymi drzwiami, które bez nawet najmniejszego skrzypnięcia otworzyły się.

Kilka godzin ( a dla mnie dni ) później

Po przejściu niezliczonych korytarzy i sklepów zatrzymałyśmy się przed sklepem o nazwie Secret Night. Ral dumnym krokiem weszła do pomieszczenia, a my za nią.
- Ona naprawdę musi kochać zakupy. – powiedziałam.
- Ma naprawdę wielkiego bzika na punkcie mody.
- Ethan!! – usłyszałyśmy wołanie naszej przyjaciółki.
Z zaplecza wyszedł szczupły chłopak o cerze białej jak mleko. Jego włosy były czekoladowo brązowe, a oczy niebiańsko zielone. Wyglądał na około 25 może mniej lat ale gdy zobaczył kto go wezwał od razu się rozpromienił.
- Hej!! Ral!! Co cię sprowadza w moje skromne progi?? – zapytał, a Riley odpowiedziała mu najsłodszym głosem na jaki potrafiła się zdobyć.
- Jedno słowo… IMPREZA.
- No to wszystko jasne. Chodźcie za mną.
Zaprowadził nas pomiędzy tysiącami wieszaków na których wisiały najróżniejsze kreacje. W końcu zatrzymaliśmy się przy złotych wieszakach. Od razu w oczy rzuciła mi się miętowa sukienka. Była na grubych ramiączkach do pasa pokryta koronką. Koronkę kończył cieniutki pasek o odcień ciemniejszy od całej kreacji.
Ethan zauważył, że przyglądam się tej kreacji.
- Masz dobry gust. - powiedział. Oczywiście wiedziałam, że mam dobry gust ale to z powodu, że jedno wcielenie mojej matki było powiązane z krawiectwem.
- Weź ją i przymierz. - powiedział i wskazał mi przymierzalnie. Chwyciłam sukienkę i poszłam poszukać dziewczyn. Stały przy wejściu do przymierzalni z naręczem ubrań. jak przymierzyłam sukienkę okazała się być idealnie dopasowana do mojej talii. Dziewczyny, aż piszczały z radości. 
- Proszę. - powiedziała Olivia podając mi pudełko. 
W środku znajdowały się piękne miętowe szpilki z małymi kokardkami po bokach. Kolor butów był idealnie dopasowany do paska na sukience.

 - Wow Olivia!! Dzięki!! - powiedziałam i przytuliłam ją. Nie wiem jak mogłam jej nie lubić. Przecież ta dziewczyna jest spoko.
- No to ja mam stój, a wy?? - zapytałam gdy Ral wyszła z szatni. na sobie miała koronkową czerwoną sukienkę. Sukienka sięgała odrobinę ponad kolanami. Była bez rękawów, a Riley wyglądała w niej po prostu bosko. do tego miała dopasowane czarne koturny i czarną skórzaną kurtkę.
- Dziewczyno wyglądasz jakbyś szła na jakąś wystawę, a nie na imprezę. - skwitowała Olivia.

 - Dzięki Liv ale na razie to ty nie masz jako jedyna z naszej trójki stroju więc wioo do
przymierzalni. - powiedziała i rzuciła w stronę Olivii czerwony materiał w czarną kratkę. po pięciu minutach Liv wyszła z za zasłony. na sobie miała czerwoną sukienkę w czarną kratę i czerwone szpilki. 
 - No dziewczyny. - powiedziałam - Chłopakom opadną szczęki jak nas zobaczą.
Jak to powiedziałam wszystkie trzy zaczęłyśmy się śmiać. po zapłaceniu za wszystkie ciuchy i buty ruszyłyśmy do fryzjera i kosmetyczki. Po drodze jeszcze z Olivią kupiłyśmy pasujące płaszcze do naszych sukienek. Gdy weszłyśmy do fryzjera od razu podbiegła do nas dziewczyna o kruczo-czarnych włosach.
- W czym mogę służyć??
- Potrzebujemy jakiś fajnych fryzur na imprezę. - powiedziałam - Nie mamy wymagań po prostu nas zaskoczcie. Nawet możecie zawiązać nam oczy żebyśmy widziały dopiero końcowy efekt.
Jak to powiedziałam oczy dziewczyny zrobiły się tak duże jakby zaraz miały wpaść z oczodołów. Zdołała wydusić tylko jedno słowo.
- Zapraszam.
Jak poprosiłam tak się stało. Fryzjerzy zawiązali nam oczy chustkami i zajęli się naszymi włosami. po dla mnie nieokreślonym czasie w końcu fryzjerzy ściągnęli nam chustki z oczy. Wszystkie trzy wytrzeszczyłyśmy oczy tak jak niedawno dziewczyna, która nas witała. Moje włosy upięte były w niskiego koka, a nad nim wił się warkocz.


Kilka moich złotych loków wisiało spokojnie na mojej twarzy. Jasne włosy Liv były zaczesane w wysokiego kucyka. Oprócz tego na jej głowie znalazło się parę jaśniejszych warkoczyków. Dopiero teraz zauważyłam, że dziewczyna ma tatuaż na karku. Tatuaż przedstawiał sześcioramienną gwiazdę.
- Nie mówiłaś, że masz tatuaż!!! - powiedziała z wyrzutem Riley, której włosy zostały zakręcone lokówką.
- Nie było okazji. - powiedziała z obojętnością w oczach.
- I jak podobają się fryzury?? - zapytała jedna ze stylistek??
- Są genialne. - powiedziałam i poszłyśmy zapłacić. 
- No wracajmy. - powiedziała Liv - jest 19.00, a klub otwierają o 21.00.
- A tak właściwie to do jakiego klubu my idziemy???
- No to chyba jasne. - powiedziała Ral - do Midnight Fall.

&&&&&&

Siedziałam przed toaletką w pokoju Liv, która mnie torturowała nakładając już piętnaście minut tapetę na twarz. Może piętnaście minut to dla was mało ale dla mnie to była prawdziwa udręka. Na sobie miałam szary szlafrok, a pod nim czarny koronkowy zestaw, który kupiłam pod przymusem moich nowych przyjaciółek po pretekstem, że Percemu się spodoba.
- No gotowe!! - powiedziała Córka Artemidy, a ja spojrzałam w lustro. Nie uwierzyłam co zobaczyłam w od biciu. Przede mną siedziała wysoka szczupła blondynka o niesamowicie podkreślającym jej oczy makijażem.
- Na Afrodytę!! Jesteś niesamowita!!
- Dużo ludzi mi to mówi. - powiedziała - A teraz idź się przebrać.
Po chwili całą trójką schodziłyśmy po schodach. Na dole czekali już ubrani chłopcy. Percy miał czarne spodnie, glany, miętowy podkoszulek; który idealnie podkreślał jego umięśniony tors i czarną skórzaną kurtkę. Jego włosy były lekko ułożone na żelu w artystyczny nieład. tak jak przeczułam chłopakom opadły kopary. Każdy z nas dokładnie przejechał nas wzrokiem od stup do głów.
- Zamknijcie usta bo muchy wam nalecą. - powiedziała Ral.
Podeszłam do Percego, który objął mnie w pasie.
- Ślicznie wyglądasz. - szepnął mi do ucha.
- TY też niczego sobie. - Po tym wyszliśmy z budynku i udaliśmy się do klubu w przyjemnej ciszy.


I jest pierwsza część ósmego rozdziału;) Trochę nudnawy mi wyszedł ale obiecuję, że akcja zacznie się kręcić w drugiej części. zapraszam do komentowania i zostawienia po sobie śladu.
Marcy Grace;)

Rozdział 7 " Czas wrócić do rzeczywistości. "

Rozdział dedykuje Anie2003, która jako pierwsza skomentowała mojego bloga;)
Miłego czytania

Percy

Stanęliśmy w ramię w ramię. Wszyscy bogowie popatrzyli na nas. Każdy z innym wyrazem twarzy. Zeus z miną jakby nie chciał nas tu widzieć, Posejdon z szczęściem, Apollo jak zwykle słuchał muzyki, a Artemida patrzyła na mnie z prośbą w oczach.
- Bogowie. - powiedziałem i ukłoniłem się. Annabeth i Hazel poszły w moje ślady. - Mogę wiedzieć co tu się dzieje??
- Perseuszu... - zaczął Zeusu ale wchodząca Atena mu przerwała.
- Annabeth!! Skarbie co ci się stało?? - powiedziała podbiegając do Ann.
- Nadia Darckmin i Jace Herondale się stali.
- A dokładnie??
- Uderzenie srebrnym batem, Pani - odezwała się Haz.
- Apollo!!! - wrzasnęła Atena. Bóg który siedział rozłożony na swoim tronie ze słuchawkami na uszach dosłownie spadł ze swojego dotychczasowego miejsca. 
- Mogę wiedzieć czego ode mnie chcesz Ateno??
- Zabierz moją córkę do Szpitala!! - rozkazała. Apollo popatrzył na twarz Ann i, aż skrzywił się na jej widok.
- Dobrze, chodź Annabeth. Twoja przyjaciółka też może iść. 
Jak Apollo to powiedział cała czwórka wyszła z sali tronowej, a ja zostałem sam z kilkoma trzy metrowymi bogami.
- No to jak??? Powiecie co tu się na Hadesa dzieje??
- Percy. – zaczęła Artemida – Poznałeś Olivię Luce, prawda??
- Tak pani. Olivia chodzi ze mną do klasy.
- Musisz wiedzieć jedno. Jej moc jest na tyle potężna, że może zniszczyć nas wszystkich. Jesteś jedyną osobą, która posiada moc, która dorównuje mojej córce. Więc ja i reszta Olimpijczyków zdecydowaliśmy, że to ty jesteś odpowiednią osobą do tego by nauczyć ją posługiwania się swoją mocą. Proszę cię o to byś zajął się moją córką do czasu gdy zacznie panować nad mocami.
- Ale jakie to są moce??? Możesz jeszcze trochę oświetlić mi sytuację??
- Przykro mi ale nie wiem jakie ona ma moce.
- Dobrze niech będzie. – powiedziałem w końcu – Gdzie mogę ją znaleźć i co stało się z resztą moich przyjaciół??
- Wszyscy trafili do Obozu Herosów. – powiedział Zeus – A jeśli chodzi o tą dwójkę od Rzymian będą mogli wybrać do jakiego Obozu chcą trafić, A pannę Luce znajdziesz w budynku obok biblioteki. – jak to powiedział ja ukłoniłem im się i ruszyłem w stronę wyznaczonego wcześniej miejsca.

Annabeth

Siedziałam na łóżku w gabinecie Apolla. Bóg aktualnie robił mi coś przy policzku. W pewnym momencie poczułam jak coś mnie piecze. Z bólu, aż syknęłam.
- Jeszcze chwilę. To nie potrwa długo. – odezwał się bóg poezji i medycyny – A jak z tobą skończę to nie będzie widać, że kiedykolwiek twój policzek miał styczność z srebrnym batem.
- Ale Darckmin i Andrew powiedzieli, że będę mieć bliznę do końca życia.
- Andrew Roberts??
- Tak on!!
- Mój wnuk doprawdy jest wybitnym lekarzem ale jeszcze musi się dużo nauczyć. No gotowe. – powiedział, a ja spojrzałam w lusterko. Na twarzy dalej miałam plaster.
- Kiedy mogę go ściągnąć??
- Za jakieś dwa tygodnie.
- Cooo??? Dwa tygodnie?? Ja tak długo nie dam rady, a jeszcze za tydzień mamy imprezę w szkole!!
- Och!!! – Apollo przewrócił oczami – W pokoju znajdziesz plaster, którego nie będzie widać jak go założysz.
- Dzięki. No to teraz trzeba znaleźć Percego.
- Jest przed windą. – powiedziała córka Plutona.
- A tak z ciekawości skąd to wiesz??
- Telepatia między dziećmi Wielkiej Trójki. Nie masz pojęcia jaką Nico, Thalia, Jason i Ja mieliśmy migrenę przez trzy dni i to wszystko przez Percego bo był załamany.
- No to co tu tak stoimy?? Wracajmy, a przy okazji wstąpimy do mamy Percego na obiad bo jestem tak głodna, że zjadłabym konia z kopytami.
- Haha!! – zaśmiała się Hazel.
- O co chodzi??
- Percy powiedział, że konia nie znajdą na stole tylko chińszczyznę.
- Chińszczyzna też przejdzie ;)
I tak rozmawiając i śmiejąc się do rozpuku szłyśmy przez Olimp. Muzy Apolla patrzyły na nas jakbyśmy były jakieś psychiczne. Po dobrych minutach doszłyśmy do windy. Przed windą czekała na nas dwójka herosów. Percy – chłopak, którego chyba nie muszę wam przedstawiać i ONA. Ta cała Olivia stała oparta o ścianę. Jej łuk przewieszony był przez jej rękę, a ona stała z jedną strzałą i… czyściła paznokcie?? Jej jasne włosy zwisały spokojnie, a ona nawet nie zwróciła na nas uwagi. Podeszłam do Percego i pocałowałam go w policzek. Dopiero teraz zwróciła na nas uwagę i dopiero teraz zobaczyłam jaka jest podobna do Artemidy. Miała te same rysy twarzy i ten sam kolor włosów. Tylko oczy były inne. Bogini miała oczy w kolorze nieba nocą z srebrnym połyskiem, a Luce miała czekoladowo brązowe.
- No to jak idziemy na obiad?? - zapytał Percy.
- Jasne Glonomóżdżku!! - powiedziałam gdy winda otworzyła się, a my całą czwórką weszliśmy do środka.

W windzie panowała nie zręczna cisza. Olivia stała ze wzrokiem wbitym w swoje buty, a Percy trzymał się blisko mnie na wypadek jakbym chciała rzucić się na Córkę Artemidy więc szybko wtuliłam się w tors chłopaka, a on obiął mnie delikatnie w pasie. Po kilku minutach drzwi się otworzyły, a my stanęliśmy w holu głównym Empire State Building. 
- Percy ja wracam do Jupitera jak coś to wiesz co zrobić. - powiedziała z uśmiechem, a mój chłopak pokiwał głową. - A ty na siebie uważaj. - tym razem zwróciła się w moją stronę.
- Jasne. - powiedziałam i przytuliłem się do niej. Jak zwykle czuć od niej było zapach świeżego cynamonu i kawy. - Musisz odwiedzić Obóz. Nie wiesz ile tam się zmieniło. - mruknęłam jej na ucho.
- Napewno. - Jak to powiedziała rozpłynęła się w cieniu.

No i mamy rozdział numer 7!! Odrazu przepraszam za wszystkie literówki ale to z powodu, że jestem na obozie karate i nie mam dostępu do komputera:( Chciałabym też was przeprosić za długość i ciekawość rozdziału po prostu nie wyszło:( Następny rozdział pojawi się zapewne w sobotę albo w niedzielę;) 
Do zobaczenia;)
Marcy Grace