piątek, 5 czerwca 2015

Rozdział 1 '' No świetnie!! Już nawet dziewczyna gra lepiej ode mnie! ''

Percy

Wracałem z obozu na Nirze. Znalazłem ją gdy byłem razem z Piper, Annabeth i Jasonem na wycieczce po Kraju więc przy okazji zahaczyliśmy o pare czirokeskich wsi . W przed ostatniej ( wtedy to miała być ostatnia ). Usłyszeliśmy legendę która opowiadała o niezwykłym koniu ze skrzydłami. Oczywiście wiedzieliśmy, że chodziło o jakiegoś pegaza. Wtedy Mroczny musiał gdzieś polecieć. Po jakiś dwóch może trzech godzinach wrócił z piękną pegazycą u boku ( Nira!!! Nie wierzgaj tak! Ja tu staram się opowiadać! ). Wracając do tematu gdy pegazy wylądowałem mogłem się przyjrzeć drugiemu. Jej sierść była w odcieniu karmelu, we grzywie miała pióro sokoła wplątane w warkoczyk. Nie mogliśmy jej tak zostawić. I pod wpływem namów Mrocznego, innych pegazów i moich przyjaciół wzięliśmy ją do obozu. Teraz Nira chodzi z Mrocznym jeśli można to tak nazwać. I teraz wracając do mojej historii poprosiłem Nirę żeby wylądowała kilka przecznic wcześniej. Chciałem jeszcze wstąpić na boisko do kosza. Jak dotarłem na miejsce zobaczyłem dziewczynę która grała w stylu San Antonio. Nic nie mówiłem tylko przypatrywałem się jej ruchom ( tak wiem, że to dziwnie brzmi ale jak mam to inaczej powiedzieć? ). Dziewczyna była zwinna, szybka i zawsze trafiała do kosza. Dziwnę bo byłaby idealnym materiałem na Łowczynię. Mam jakieś urojenia!!!! Przecież ona jest tylko śmiertelniczką. Dziewczyna miała jasne i długie włosy związane w wysokiego kucyka. Grała jak zawodowiec, a może i lepiej. Postawiłem swoją torbę obok bramki wejściowej i podszedłem do nieznajomej. Gdy rzuciła piłkę w stronę kosza odezwało się moje ADHD. Zacząłem biec i przechwyciłem piłkę zanim trafiła do kosza. Jak to zrobiłem dziewczyna popatrzyła na mnie z taką wściekłością jakby chciała mnie zabić.
- Kim jesteś?? Dlaczego przeszkodziłeś mi w treningu??
- Percy Jackson. Zagramy jeden na jeden?? Przegrany stawia drugiemu lody w wybranej lodziarni.
- Zgoda!! Przygotuj się na porażkę!!! A tak a propo! Jestem Olivia Luce.
- Twoja wygrana będzie niesprawiedliwa.
- A to dlaczego??
- Grasz w stylu San Antonio. To przecież tam narodził się kosz uliczny.
- Nie trzeba było się ze mną zakładać! Chyba, że chcesz przegrać walkowerem??
- Nigdy!!
- To świetnie! Bo ja zawsze wygrywam!! Gramy do 15!! Start!!

                                                                                                                                                                       30 minut później 

14 : 14

Stałem naprzeciwko Oliwi, która trzymała piłkę. Wpatrywałem się w jej czekoladowe oczy. Olivia zrobiła kiwkę. Chciałem ją zablokować ale było za późno dziewczyna rzuciła piłkę i trafiła do kosza.
- Haha!!! Wygrałam!! Stawiasz lody na Piątej Alei!!!
- No dobra ale gdzie na Piątej Alei?? Tam jest z miliard lodziarni!!!
- Idziemy do Angel Nut!! Moja ciotka jest tam szefową i może nam załatwić tańsze lody ale i tak ty stawiasz!! - powiedziała i uśmiechnęła się. Olivia sięgnęła po swoją torbę i ruszyła przed siebie. Ja chwyciłem swoją torbę z rzeczami i poszedłem za nią. Oczywiście wiedziałem w którą stronę iść ponieważ nie raz tu bywałem z Annabeth.
- No wiec opowiedz mi coś o sobie!!
- Jestem Percy Jackson. Mieszkam w tym pięknym mieście. Mam dysleksję i ADHD. Mój ojciec zmarł na morzu. Mam brata który jest dość dziwny ( Tyson proszę nie zabijaj!! ) ale na swój sposób kochany. Mam dwie kuzynki i dwóch kuzynów. To tyle teraz twoja kolej!!
- No więc!! Jestem Olivia Luce dla przyjaciół Liv albo Lila zależy kto mówi. Tak jak ty ma dysleksję i ADHD. Moja mama zostawiła mnie i ojca gdy miałam dwa lata. Jestem jedynaczką. I pochodzę z Londynu. Gdy miałam osiem lat z ojcem przeprowadziliśmy się do San Antonio gdzie jak mówi mój przyjaciel byłam upierdliwą małolatą z chęcią nauczenia się grania w kosza. I jak widzisz nauzyłam się lać tyłki każdemu kto odważy się mnie wyzwać.
- No świetnie!! Już nawet dziewczyna gra lepiej ode mnie!! Co robisz w Nowym Jorku??
- Mój ojciec ma wykłady przez dobre dwa miesiące w liceum Goode. Na razie tam będę się uczyć.
- To świetnie!! Bo tam uczy mój ojczym Paul. Na twoje nieszczęście też tam chodzę do szkoły.
- Nie gadaj!!! Na jakiej ulicy mieszkasz??
- Na 55.
- Cholera!!
- Co??
- To właśnie tam mój ojciec wynajął mieszkanie.
- No to mamy przechlapane. Tylko nie mów, że idziesz 12c.
- Nie powiem tego ale o tym pomyśle. - odpowiedziała i zrobiła minę jak Kubuś Puchatek gdy myślał. Reszta drogi minęła nam na gadaniu, śmianiu się i robieniu głupich żarcików sobie nawzajem. Droga z 61 na 5 Aleję trwa niecałe 10 minut ale jak się ma obok za towarzyszkę Olivię Luce to droga trwała 25 minut. W końcu dotarliśmy do kawiarenki. Gdy weszliśmy do środka zamurowało mnie. Przy stoliku siedział nie kto inny jak...
- Frank!!!
Chłopak który pił kawę odwrócił się w moją stronę i się uśmiechnął.
- Percy!!! Na Neptuna jak dobrze cię widzieć. - powiedział i przybił ze mną wybuchowego żółwika.
- Co ty tutaj robisz???
- Szukam prezentu dla Hazel!
- Przecież Haz ma urodziny w grudniu!
- Przecież wiem ale tylko dzisiaj Reyna pozwoliła mi się urwać z moich obowiązków. A ty jesteś?? - Frank popatrzył na moją towarzyszkę.
- To jest...
- Dzięki Percy ale potrafię mówić! - odgryzła mi się - Jestem Olivia Luce.
- Frank Zhang daleki krewny Percego.
- Nawet nie wiesz jak daleki. - powiedziałem.
- Słucham?? - odezwała się Olivia.
- Na jakie lody masz ochotę?? - zapytałem.
- Czekoladowe i wiśniowe, a potem spacer po Central Parku.
- Olivia uważaj dobrze ci radzę on ma dziewczynę która by cię zabiła na miejscu jakbyś się przystawiała do Percego.
- To prawda!!
- Świetnie ale Percy przegrał zakład więc ma kupić mi lody i koniec kropka.
     
Annabeth

- Mathew oddawaj moją szczotkę!! - krzyknęłam i zaczęłam gonić mojego przyrodniego brata po całym domu - Mathew oddawaj bo zadzwonię do Percego!!
Musicie wiedzieć, że jedyną osobą której boi się mój '' kochany '' braciszek jest Percy. Sama nie wiem dlaczego ale jak Percy mnie raz odwiedził Mathew nie chciał wyjść z kryjówki. Teraz jak mi coś zabierze to ja zazwyczaj grożę mu sztyletem ( którego i tak nie widzi ) lub wyciągam drachmę i idę w stronę źródełka i mówię, że dzwonie po Percego żeby przyjechał. To zawsze działa. Teraz Mathew staną w miejscu. popatrzył na mnie i znów gdzieś pobiegł. Nie miałam wyboru. Ruszyłam do łazienki odkręciłam wodę ( wiedziałam, że Mathew ukrywał się za zasłoną bo widziałam jego cień ) i wrzuciłam jedną drachmę i powiedziałam.
- O Irys bogini tęczy! Proszę przyjmij moją ofiarę i pokaż mi Percego Jacksona. Nowy Jork.
Obraz zamigotał i zobaczyłam w nim śpiącego Percego.
- Percy ratunku!!!! - krzyknęłam, a on sturlał się z łóżka.
- Co Annabeth???
- Wszystko w porządku, a teraz potrzebuję twojej pomocy.
- O co chodzi??
- Mathew zabrał mi szczotkę i nie chce mi jej oddać.
- Już do ciebie lecę!! - powiedział, a Methew wystawił swoją głowę za zasłony.
- Nie nie przyjeżdżaj!! - powiedział - Masz Annabeth to twoja szczotka.
- Dziękuję!! - powiedziałam i zamknęłam za nim drzwi do łazienki. Gdy kroki ucichły ja i Percy zaczęliśmy się śmiać.
- Uratowałeś moją szczotkę!!
- Nie ma za co!!! Tęsknię i kocham!!
- Ja też! - powiedziałam i przerwałam połączenie. Dzisiaj pierwszy dzień szkoły. Będzie się działo. Pomyślałam i wyszła z łazienki a potem z domu.


2 komentarze:

  1. Znalazłam kilka błędów:
    "Pegazy wylądowałem mogłem się przyjrzeć"-Za bardzo nie wiadomo o co chodzi
    A propos - tak piszemy to słowo ponieważ pochodzi ono z innego języka (czytaj:apropo)
    Nauzylam - o co chodzi? Chyba chodziło Ci o nauczyłam
    Tyle o błędach! Super pośmiałam się! Bardzo podoba mi się pomysł Annabeth! Bracia nic mi nie zabierajcie bo zadzwonię po Percy'ego!

    OdpowiedzUsuń
  2. Znalazłam kilka błędów:
    "Pegazy wylądowałem mogłem się przyjrzeć"-Za bardzo nie wiadomo o co chodzi
    A propos - tak piszemy to słowo ponieważ pochodzi ono z innego języka (czytaj:apropo)
    Nauzylam - o co chodzi? Chyba chodziło Ci o nauczyłam
    Tyle o błędach! Super pośmiałam się! Bardzo podoba mi się pomysł Annabeth! Bracia nic mi nie zabierajcie bo zadzwonię po Percy'ego!

    OdpowiedzUsuń