Rozdział 11 " Dziwna życzliwość. "
Nico
Stałem na brzegu Styksu i czekałem, aż Charon łaskawie przeprowadzi mnie przez rzekę. Po chwili obok mnie zmaterializowała się najbardziej nietypowa osoba, którą bym się spodziewał widzieć w Podziemiu.
- Hej Nico! - przywitała się. Jej kasztanowo brązowe włosy powiewały lekko, a jej oczy w kolorze złota iskrzyły się tak jakby czekała na jakąś niespodziankę. Na sobie miała obozową koszulkę, spodnie moro i czarne militarki na nogach.
- Hazel, Na Hadesa, co ty tutaj robisz??
- Tata odwiedził mnie wczoraj i powiedział żebym stawiła się u niego o dziewiętnastej.
- Wiesz może o co może chodzić??
- Nie wiem ja ostatnio nic nie przeskrobałam wręcz byłam wzorową córką. Nie wiem jak z tobą.
- Ej nie zwalaj na mnie całej winy, ja nic nie zrobiłem. - zacząłem się bronić.
- No już dobrze, dobrze.
W tej chwili gdy Haz to powiedziała do brzegu przybił Charon na swojej łódce.
- Ooooo Pan di Angelo i Panna Levesque. Czym sobie zasłużyłem widząc was tutaj??
- Sprawa rodzinna, a teraz w drogę. - powiedziałem i podałem mu jedną złotą drachmę. Droga minęła nam w przyjemnej ciszy, którą co jakieś kilka minut przerywały wrzaski dusz z Pól Kary.
- Już jesteśmy. - oznajmił Charon.
- Dzięki. - powiedziała Hazel. Ramię w ramię ruszyliśmy w stronę wejścia do zamku naszego ojca. Jak na zawołanie pojawił się Cerberek. Chwilę się z nim pobawiliśmy ale pieszczoty przerwała nam jakże znienawidzona przynajmniej prze zemnie Persefona.
- Cześć Kora!! Jak tam życie?? - zapytałem sarkastycznie.
- Nie waż się tak do mnie mówić!!
- Dobrze... - powiedziałem podnosząc ręce w geście poddania - Proszę Pani.
Persefona nic nie powiedziała tylko wywróciła oczami.
- Wasz ojciec oczekuje was w swoim gabinecie.
- Super. - pociągnąłem Hazel w stronę gabinetu Hadesa. Dobrze przynajmniej, że pamiętam drogę do tego miejsca, bo Persefona zdążyłaby zabić mnie z 10 razy przez całą drogę. Cicho zapukałem do drzwi. Dziwne bo z wewnątrz słyszałem dwa śmiechy, a jeszcze dziwniejsze jest to, że Hades nigdy się nie śmiał. Wypuściłem powietrze z płuc nawet nie wiedziałem kiedy je wstrzymałem i popchnąłem czarne jak obsydian drzwi. To co zobaczyłem w środku zadziwiło mnie jeszcze bardziej niż to, że Hades potrafi się śmiać. W gabinecie były dwie osoby. Jedną z nich był mój ojczulek, a drugą była wysoka dziewczyna o ciemnych włosach, czarnych oczach i piegach na nosie. Była ubrana czarny podkoszulek z napisem Hope is Last Resort, Czarne rurki z dziurami, zielone trampki i zieloną smerfetkę. Stałem jak oniemiały. Nie słuchałem już co mówił do mnie Hades tylko podbiegłem do dziewczyny i przytuliłem ją.
- Bianca...
- Cześć braciszku. - była ode mnie niższa o jakieś pięć centymetrów. Jej włosy pachniały siarką i odrobiną jakiś przypraw.
- Bianca ty żyjesz!!! - wykrzyknąłem - Ona żyje!! Na prawdę żyjesz!! - puściłem swoją siostrę i zrobiłem coś czego nigdy bym nie zrobił przytuliłem Hadesa, a co dziwniejsze on nie odepchnął mnie tylko jeszcze mocniej przytulił do swojej piersi.
- Dzięki tato.
- Ach to tylko początek. - powiedział.
- Coo?? - zapytaliśmy chórem ( ja, Bianca i Hazel ).
- Postanowiłem być dobrym ojcem i dla każdego z was mam mały prezent. Nico już dostał swój w postaci swojej żywej siostry, dla Ciebie Hazel - tu Hades zwrócił się do mo... naszej siostry - Mam prezent w postaci tego, że zdejmuję z ciebie klątwę, która na tobie ciąży. - i w tej chwili ciało Haz pokrył czarny dym i lekko uniósł ją nad ziemię. Po chwili dziewczyna stała już o własnych siłach.
- No i została moja najstarsza córka. - tu Hades zwrócił się do Bianki.
- Nie tato nie trzeba prezentem dla mnie jest to, że mogę tu stać razem z tobą i moim rodzeństwem.
- Trudno więc to ja wybiorę za ciebie.
- A możemy wiedzieć jaki prezent zaplanowałeś dla Bianki?? - zapytała Hazel.
- Chciałem wskrzesić dwójkę herosów. - powiedział stojąc do nas tyłem w rękach trzymał wielką czarną książkę - Nie on nie... ona tym bardziej... ani mi się śni... - mówił do siebie. - A mam!! Co powiecie na Silenę Beauergard i Charlsa Beckendorfa??
- Brzmi świetnie.
- No to do roboty.
Po dziesięciu minutach obok nas stała dwójka wyżej wymienionych herosów. Jeszcze chwilę posiedzieliśmy z Hadesem, a potem wróciliśmy na powierzchnię. Szedłem pomiędzy Biancą i Hazel, które trzymałem pod ręce i z wielkim uśmiechem. Nikt by się nie spodziewał nie, ale to prawda Nico di Angelo potrafi się uśmiechać.
No witam, witam. Przybywam do was z następnym rozdziałem. Z góry przepraszam, że krótki ale to z trzech powodów. Po pierwsze chodzę do 6 klasy i kupa zadania domowego, po drugie nie mam weny, a po trzecie muszę czytać LEKTURĘ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Za jakie grzechy??!! Za jakie ja się pytam!!! Ja na karku mam " Ten obcy " piszcie w komach jakie wy macie lektury. Chciałabym podziękować za te 1056 wyświetleń to wiele dla mnie znaczy. Jeszcze raz dzięki za wszystkie wejścia.
PAPA MARCY GRACE
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz