poniedziałek, 21 września 2015

Rozdział 12 " Ona cię opętała "

Percy


Siedziałam na arenie treningowej i przypatrywałem się jak Clarisse lała tyłek swojemu nowemu braciszkowi. Max może był niedoświadczony ale całkiem nieźle mu szło. Dziewczynami zajęli się bracia Hood i Annabeth. Moja dziewczyna miała na sobie czarne spodenki, białą koszulkę i zbroję z niebiańskiego spiżu. Jej włosy związane były w warkocza, który i tak już był trochę rozwalony. Nie chciało mi się dłużej siedzieć na arenie więc ruszyłem w stronę pomostu. Jak już byłem na miejscu zajrzałem w głębię. Na samym dnie zobaczyłem coś małego i błyszczącego. Zanurkowałem. Gdy znalazłem się na dnie zacząłem rozglądać się za małym błyszczącym czymś. Po paru minutach moje oczy odnalazły błyszczące coś. Szybko do niego pod płynąłem i zacząłem grzebać w piasku. W pewnym momencie moje palce natknęły się na średniej wielkości przedmiot. Usiadłem na piasku i zacząłem oczyszczać przedmiot. Po jakimś czasie w swoich rękach trzymałem jak już wspominałem wcześniej średniej wielkości pozytywkę. Przedmiot zrobiony był ze srebra i szkła. Na pozytywce stała para na mój gust nastolatków. Dziewczyna trochę niższa od chłopaka. Stali i przytulali się. Schowałem przedmiot do kieszeni z myślą o tym, że będzie to wspaniały prezent na święta. Nagle usłyszałem cichy szelest. Natychmiast odwróciłem głowę w stronę dźwięku. Na początku nic nie widziałem ale po chwili moje oczy skrzyżowały się z oczyma młodej dziewczyny. Ale ona nie była  zwykłą dziewczyną. Była syreną. Jej ogon i oczy były w kolorze pastelowego fioletu, a włosy w kolorze czarnej kawy.
- Kim jesteś?? - zapytała. Jej głos wydawał się być taki delikatny i spokojny.
- Jestem Perseusz Jackson.
- Aaaa Syn Posejdona. Dużo o tobie słyszałam.
- Naprawdę??
- Myhym. - mruknęła. W czasie naszej rozmowy syrena cały czas się do mnie przybliżała. Teraz była ode mnie w odległości jakiś 10 metrów.
- A ty jak się nazywasz??
- Jestem Salina, syrena Wojowniczka.
- Nie wyglądasz na wojowniczkę. - stwierdziłem.
- Dużo syren, które mnie krótko znają też tak mówią ale jak ktoś mnie lepiej pozna wie, że ze mną się nie zadziera. - teraz Salina była jakieś 3 metry ode mnie i cały czas zmniejszała ten dystans.
- Wiesz Salino ja mam dziewczynę i ona pewnie mnie teraz szuka więc wybacz ale muszę iść.
- Och ona się nie dowie...
- O co ci chodzi??
Salina była tak blisko mnie, że mogłem zobaczyć złote plamki na jej tęczówkach. Każda moja komórka, aż rwali się do ucieczki ale ja nadal stałem jak wryty. Zanim się obejrzałem Salina już przycisnęła swoje usta do moich. Chciałem się od niej odsunąć ale nie mogłem. Powoli moja siła woli zaczęła słabnąć, powoli połowa komórek zaczęła chcieć przyciągnąć Salinę bliżej, a druga połowa chciała jak najszybciej się jej pozbyć. Niestety na moje nieszczęście wygrała ta pierwsza połowa. Objąłem Salinę w talii i przyciągnąłem ją do siebie pogłębiając pocałunek. Czułem, że coraz bardziej się jej oddaje. Nagle w mojej głowie usłyszałem głos.
~ Percy!!! Opanuj się!!! Ona chcę ciebie zmanipulować!!! Chce żebyś zdradził Annabeth!!! Percy do cholery przestań ją całować!!!!!!!!!!!!
Znałem ten głos. To był głos taty. Chciałem się odsunąć od niej ale nic z tego nie wyszło.
~ Dość!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Czułem jak pare silnych rąk odciągając mnie od Saliny, a samą syrenę zakuwają w kajdany.
- Nie!!! Zostawcie mnie i ją uwolnijcie ją!!!!!! - wrzeszczałem na cały głos.
- Uspokój się!! Ona cię opętała Percy!!!
- Nie!! - zacząłem się jeszcze bardziej wyrywać.
- Tato!! Pomóż mi!!! - no tak zapomniałem, że osoba, która mnie trzyma a raczej starała się trzymać mnie to mój brat Tyson.
- Tysonie!! Przytrzymaj go jeszcze chwilę mam już dla niego lek.
No nie to już przesada!! Najpierw siedzą u mnie w głowie i ględzą coś o jakieś Annabeth, potem odrywają od dziewczyny, która ci się podoba, a na sam koniec mówią coś o jakimś leku, który mają ci podać.
- Ja nie chce!!! Ja kocham Salinę!! Zostawcie ją wy potwory!!
- To już zaszło za daleko. On wcale nie wie co robi!!
- Tato pośpiesz się bo go dłużej nie utrzymam.
Posejdon podszedł do mnie z jakimś srebrnym płynem. Chwycił mnie za szczękę i ją otworzył. Do ust wlał mi ów dziwaczny napój. Smakował jak gorąca czekolada. Jak go przełknąłem od razu poczułem jak w głowie mi się rozjaśnia. Wiedziałem kim jest Annabeth i, że nie powinienem całować Saliny.
- Percy kim jest Annabeth?? - zapytał mój ojciec.
- Annabeth Chase, córka Ateny, najlepsza heroska XXI wieku, moja dziewczyna, którą kocham nad życie.
- Ufff nasz stary dobry Percy wrócił.
- Możecie mi powiedzieć co tu się stało??
- Percy chodzi o to, że podejrzewamy, że nasza stara " dobra " Zdrada się obudziła.
- Zdrada??? Tato mów jaśniej bo nie rozumiem!!!! Kim jest Zdrada?
- Chodźmy lepiej to mojego pałacu. Tam będzie się nam lepiej rozmawiało.
Jak dotarliśmy do zamku ojca od razu przywitała nas Amfitrta. Nawet ją polubiłem. Przynajmniej ona nie próbowała zabić mnie na każdym kroku jak na przykład Persefona Nica, czy Hera Thalii i Jasona.
- Ooo Percy miło cię widzieć.
- Dzięki, ciebie też. To jak tato idziemy??
- Oczywiście.
Posejdon zaprowadził mnie do swojego gabinetu.
- No więc. Percy powiedz mi co wiesz na temat Apate.
- Apate była jednym z przekleństw uwolnionych z puszki Pandory. Jest córką Nyks i Ereba. Jest przeciwieństwem bogini prawdy Alateji.
- A wiesz czego była usposobieniem??
- Była Usposobieniem oszustwa i ... - Nie to nie możliwe - Zdrady - wyszeptałem.
- Właśnie Zdrady. Znając ją chce skłucić każdego z każdym i ze świata stworzyć Chaos, a nie miejsce spokoju.
- To co mamy zrobić żeby nie ulec jej mocy??
- Musicie żyć w idealnej harmonii. Ona będzie starała się was skłucić na różne sposoby. Pamiętasz jak Annabeth dźgnęła się sztyletem?? Ty wtedy chciałeś, żeby wróciła, ale druga część ciebie chciała ją po prostu zostawić. W tym właśnie momencie działała jej moc.
- To znaczy, że nadchodzi nowy koniec świata??
- Jak widać.

Annabeth

Stałam na pomoście i rozglądałam się za Glonomóżdżkiem. Nagle na dnie zobaczyłam jakiś pomarańczowy ruch. No to wiem gdzie jest już Percy i wiem też co on ma zamiar zrobić. Znałam tę sztuczkę na wylot. On chciał mnie przestraszyć tak żebym się przestraszyła i wpadła do wody.
~ Nie tym razem. - pomyślałam. Szybko ściągnęłam moje trampki i usiadłam na pomoście mocząc przy okazji nogi. Nagle z wody wyłoniła się głowa mojego chłopaka. Uśmiechną się widząc mnie tutaj. Pokręciłam głową z dezaprobatą.
- Nie ładnie tak znikać na kilka godzin bez powiedzeniu swojej dziewczynie gdzie się idzie, panie Jackson.
- Następnym razem zabiorę panią ze sobą, pani Chase.  - mówiąc to podpłyną do mnie tak, że mogłam go spokojnie go pocałować. nachyliłam się do niego, a on jak to Glonomóżdżek chwycił mnie w talii i wrzucił do wody.
- Już mi się tak łatwo nie wywiniesz Mądralińska.
- Nie mam zamiaru. - mruknęłam i  w tym momencie naszę usta się zetknęły.

Jak się od siebie odsunęliśmy Percy mnie przytulił i powiedział.
- Kocham cię Mądralińska.
- Ja też cię Kocham Glonomóżdżku.
- Zawsze?
- Zawsze! - odpowiedziałam


Jestem zła, niedobra, po prostu okropna!!!! Możecie wrzucić mnie do Tartaru za ostanie rozdziały ale to nie moja wina tylko głupiej Marcy, która siedzi mi w głowie i ma tyle pomysłów, że 50000 razy zmieniała zdanie co napisać. A zapomniałam powiedzieć, że jak rozdział albo notka nie pojawi się na weekend to rozdział pojawi się w poniedziałek najpóźniej we wtorek. tak jest za 10 dziewiąta, a ja z komputerem całą butelką tymbarka ( no już nie całą ) i mokrymi włosami. Tak nie ma to jak życie Marcy.
No dobra ja się z wami żegnam i do zobaczyska w sobotę albo niedzielę;)
Marcy Grace;)

niedziela, 13 września 2015

Rozdział 11 " Dziwna życzliwość. "

Nico

Stałem na brzegu Styksu i czekałem, aż Charon łaskawie przeprowadzi mnie przez rzekę. Po chwili obok mnie zmaterializowała się najbardziej nietypowa osoba, którą bym się spodziewał widzieć w Podziemiu.
- Hej Nico! - przywitała się. Jej kasztanowo brązowe włosy powiewały lekko, a jej oczy w kolorze złota iskrzyły się tak jakby czekała na jakąś niespodziankę. Na sobie miała obozową koszulkę, spodnie moro i czarne militarki na nogach.
- Hazel, Na Hadesa, co ty tutaj robisz??
- Tata odwiedził mnie wczoraj i powiedział żebym stawiła się u niego o dziewiętnastej.
- Wiesz może o co może chodzić??
- Nie wiem ja ostatnio nic nie przeskrobałam wręcz byłam wzorową córką. Nie wiem jak z tobą.
- Ej nie zwalaj na mnie całej winy, ja nic nie zrobiłem. - zacząłem się bronić.
- No już dobrze, dobrze.
W tej chwili gdy Haz to powiedziała do brzegu przybił Charon na swojej łódce.
- Ooooo Pan di Angelo i Panna Levesque. Czym sobie zasłużyłem widząc was tutaj??
- Sprawa rodzinna, a teraz w drogę. - powiedziałem i podałem mu jedną złotą drachmę. Droga minęła nam w przyjemnej ciszy, którą co jakieś kilka minut przerywały wrzaski dusz z Pól Kary.
- Już jesteśmy. - oznajmił Charon.
- Dzięki. - powiedziała Hazel. Ramię w ramię ruszyliśmy w stronę wejścia do zamku naszego ojca. Jak na zawołanie pojawił się Cerberek. Chwilę się z nim pobawiliśmy ale pieszczoty przerwała nam jakże znienawidzona przynajmniej prze zemnie Persefona.
- Cześć Kora!! Jak tam życie?? - zapytałem sarkastycznie.
- Nie waż się tak do mnie mówić!!
- Dobrze... - powiedziałem podnosząc ręce w geście poddania - Proszę Pani.
Persefona nic nie powiedziała tylko wywróciła oczami.
- Wasz ojciec oczekuje was w swoim gabinecie.
- Super. - pociągnąłem Hazel w stronę gabinetu Hadesa. Dobrze przynajmniej, że pamiętam drogę do tego miejsca, bo Persefona zdążyłaby zabić mnie z 10 razy przez całą drogę. Cicho zapukałem do drzwi. Dziwne bo z wewnątrz słyszałem dwa śmiechy, a jeszcze dziwniejsze jest to, że Hades nigdy się nie śmiał. Wypuściłem powietrze z płuc nawet nie wiedziałem kiedy je wstrzymałem i popchnąłem czarne jak obsydian drzwi. To co zobaczyłem w środku zadziwiło mnie jeszcze bardziej niż to, że Hades potrafi się śmiać. W gabinecie były dwie osoby. Jedną z nich był mój ojczulek, a drugą była wysoka dziewczyna o ciemnych włosach, czarnych oczach i piegach na nosie. Była ubrana czarny podkoszulek z napisem Hope is Last Resort, Czarne rurki z dziurami, zielone trampki i zieloną smerfetkę. Stałem jak oniemiały. Nie słuchałem już co mówił do mnie Hades tylko podbiegłem do dziewczyny i przytuliłem ją.
- Bianca...
- Cześć braciszku. - była ode mnie niższa o jakieś pięć centymetrów. Jej włosy pachniały siarką i odrobiną jakiś przypraw.
- Bianca ty żyjesz!!! - wykrzyknąłem - Ona żyje!! Na prawdę żyjesz!! - puściłem swoją siostrę i zrobiłem coś czego nigdy bym nie zrobił przytuliłem Hadesa, a co dziwniejsze on nie odepchnął mnie tylko jeszcze mocniej przytulił do swojej piersi.
- Dzięki tato.
- Ach to tylko początek. - powiedział.
- Coo?? - zapytaliśmy chórem ( ja, Bianca i Hazel ).
- Postanowiłem być dobrym ojcem i dla każdego z was mam mały prezent. Nico już dostał swój w postaci swojej żywej siostry, dla Ciebie Hazel - tu Hades zwrócił się do mo... naszej siostry - Mam prezent w postaci tego, że zdejmuję z ciebie klątwę, która na tobie ciąży. - i w tej chwili ciało Haz pokrył czarny dym i lekko uniósł ją nad ziemię. Po chwili dziewczyna stała już o własnych siłach.
- No i została moja najstarsza córka. - tu Hades zwrócił się do Bianki.
- Nie tato nie trzeba prezentem dla mnie jest to, że mogę tu stać razem z tobą i moim rodzeństwem.
- Trudno więc to ja wybiorę za ciebie.
- A możemy wiedzieć jaki prezent zaplanowałeś dla Bianki?? - zapytała Hazel.
- Chciałem wskrzesić dwójkę herosów. - powiedział stojąc do nas tyłem w rękach trzymał wielką czarną książkę - Nie on nie... ona tym bardziej... ani mi się śni... - mówił do siebie. - A mam!! Co powiecie na Silenę Beauergard i Charlsa Beckendorfa??
- Brzmi świetnie.
- No to do roboty.
Po dziesięciu minutach obok nas stała dwójka wyżej wymienionych herosów. Jeszcze chwilę posiedzieliśmy z Hadesem, a potem wróciliśmy na powierzchnię. Szedłem pomiędzy Biancą i Hazel, które trzymałem pod ręce i z wielkim uśmiechem. Nikt by się nie spodziewał nie, ale to prawda Nico di Angelo potrafi się uśmiechać.


No witam, witam. Przybywam do was z następnym rozdziałem. Z góry przepraszam, że krótki ale to z trzech powodów. Po pierwsze chodzę do 6 klasy i kupa zadania domowego, po drugie nie mam weny, a po trzecie muszę czytać LEKTURĘ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Za jakie grzechy??!! Za jakie ja się pytam!!! Ja na karku mam " Ten obcy  " piszcie w komach jakie wy macie lektury. Chciałabym podziękować za te 1056 wyświetleń to wiele dla mnie znaczy. Jeszcze raz dzięki za wszystkie wejścia.
PAPA MARCY GRACE


poniedziałek, 7 września 2015

Ogłoszenia parafialne

Hejoo,
Mam dla was wiadomość. Z powodu tego, że na moje nieszczęście jestem w szóstej klasie I mam wszystkie te okropne pdsy to nie będę mogła dodawać w TYGODNIU postów. No dobra, a teraz ta wiadomość po którą piszę tą notkę ale wiecie co oddam teraz głos moim małym herosom;)

- Tylko nie małym herosom!!!!!!!!
- Dobra Valdez nie gorączkuj się!!!!!!
- Nie Valdezuj mi tu Jackson!!!
- Chłopaki wy tu nie przyszliście się kłucić tylko zapowiadać!!!!
- Dzięki Clarisse ale wiemy co mamy robić!!
- Dobrze prosze bardzo może jeszcze powiecie im to po grecku??
- Niezły pomysł!! Mów ty Leo mój grecki to taki nie za bardzo.
- το καλό, τα κεφάλαια θα εμφανίζεται τακτικά κάθε Σαββατοκύριακο. Πώς θα το κεφάλαιο αυτό θα είναι πάντα να σημειώσετε γιατί δεν είναι.
- No to wszystko na dzisiaj papa;)
 
$$$$$$$$

- Hej, herosi I heroski tu Ann I chciałabym przetłumaczyć co ta dwójka wam chciała no więc cytuje po polsku;) " dobra, rozdziały będą pojawiały sie regularnie co weekend. Jak nie będzie rozdziału to będzie zawsze notka dlaczego go nie ma. " I to byłoby tyle na dzisiaj do następnego rodziału;)

sobota, 5 września 2015

Rozdział 10 " Powrót do domu i nowy koniec świata. "

Annabeth

  

Staliśmy całą dziewiątką na wzgórzu herosów. Thalia opierała się o „ swoją ” sosnę, Sabrina kurczowo zaciskała rękę na nadgarstku Maxa ( jak widać ta dwójka dużo razem przeżyła ), a ja, Percy, Josh, Liv, Riley i Grover staliśmy ramię w ramię.

- No chodźmy już. – powiedział Nico.

- Od kiedy ci się tak śpieszy do obozu?? – zapytałam zdziwiona.

- O wtedy gdy ojciec kazał mi być o siódmej u niego w pałacu, a jest w pół do szóstej.

Nic już więcej nie mówiliśmy tylko ruszyliśmy w stronę Wielkiego Domu. Po drodze spotkaliśmy paru całorocznych, a Grover został powalony na ziemię przez swoją dziewczynę Kalinę. Jak byliśmy na miejscu Chejron przywitał nas z uśmiechem ale w czasie tłumaczeń tego po co wróciliśmy uśmiech schodził z jego twarzy.

- No to wpakowaliśmy się w niezłe bagno.

- Ale jak to?? – zapytał Percy – Chejronie powiedz co się stało podczas naszej nieobecności.

- Rachel wypowiedziała kolejną przepowiednię.

- No mów co to za przepowiednia. – nalegał Nico.

Wybranych pięcioro zadanie podejmie.

Piątka przyjaciół do wybranych dołączy.

Dwie córki Księżyca z trudnymi wyborami się zmierzą.

Zdrada chciała będzie żniwo swoje zebrać.

Lecz to od dwójki herosów najwyższych zależy czy Zdrada odpuści czy na wygraną postawi.

 

Jak Chejron skończył mówić nikt nie odezwał się ani jednym słowem. Przepowiednia wydawała się jasna ale potencjalnie problematyczna. Cisza jednak nie trwała długo. Po chwili każdy z każdym zaczął się przekrzykiwać kto ma wyruszyć na misję. Tylko jedyna Sabrina stała na uboczu i się nie odzywała.

- Cicho!!!!!! – krzyknęłam. Całe towarzystwo odwróciło głowy w moją stronę. – Musimy pomyśleć logicznie.

- Ale o czym tu myśleć?? – powiedziała Sabrina – To chyba jasne nie. Na misję na stówę pójdzie Percy, Annabeth, Liv, Max no i ja.  Pięcioro przyjaciół to będą osoby, których będziemy potrzebować najbardziej.

- Dziewczyno ty to masz łeb. – powiedział Grover – Czy ty może nie jesteś córką Ateny??

- Dobra dość tych pogaduszek. Na razie wiemy kto idzie na misję ale nie wiemy w, którą stronę macie się udać i kogo zniszczyć i większość tych którzy idę na misję nie są wyszkoleni.

- Z tym nie będzie żadnego problemu. – usłyszałam znajomy głos. Popatrzyłam do góry. Na drzewie siedziała Clarisse La Rue razem z Braćmi Hood i Chrisem.

- Hej Clary. – powiedziała Thalia.

 

- Nie nazywaj mnie Clary, Grace.

- To co Clarisse zajmiesz się nowymi??

- No jasne Chejronie. Niech tylko stawią się jutro o siódmej na rozruch bo jak nie to spotka ich nie miła niespodzianka.

Każdy kto przebywał w obozie już jakiś czas wiedział do czego zdolna jest córka Aresa ale jak sprzymierzyła się z chłopakami od Hermesa to szczególnie trzeba się bać.

 

Sabrina

 

 

 

Przez jakiś czas rozmawialiśmy o tym co nas czeka ale potem centaur kazał nam iść do swoich domków. Jeden jak się wcześniej dowiedziałam, z braci Hood zaprowadził mnie i Olivię do domku numer 8. Po drodze dowiedziałyśmy się jak najlepiej ubrać się na trening z Clarisse. Gdy byliśmy na miejscu Hood zostawił nas same, a my weszłyśmy do środka.


Salon urządzony był w odcieniach szarości i bieli. Na środku stała duża kanapa z miętowymi poduszkami. Nad sofą wisiały obrazy z napisami. W domku znajdował się też mały aneks kuchenny. W holu naprzeciwko były trzy pary drzwi. Rezem z Liv nacisnęłyśmy klamki do drzwi naprzeciwko siebie. Jak się potem okazało były to nasze sypialnie. Jak zobaczyłam swoją zatkało mnie.


W pokoju jak zwykle było łózko, szafa i biurko ale nie to mnie zachwyciło. Pierwszą rzeczą była to cała korkowa ściana, a druga do rampa do jazdy na desce i to w pokoju, a trzecią i chyba najlepszą rzeczą było to, że o ścianę stała zupełnie nowa deska do jazdy i nowy snowboard i zapięciami. Natychmiast zaczęłam robić triki. Mało mnie to obchodziło, że jeździłam po pokoju. Tak zatraciłam się w jeździe, że nie zauważyłam stojącej w drzwiach Olivii.

 

 

- Widzę, że się rozgościłaś.

- Nawet nie wiesz jak.

- Chcesz zobaczyć mój pokój??

- No jasne. – powiedziałam. Szybko zeszłam z deski i postawiłam ją na miejsce. Pokój Olivii był cały biały. Miała tylko kolorowe akcenty w odcieniach niebieskiego i zielonego w tym też jej łóżko. No więc zostały tylko jedne drzwi. Uczyniłam honory i je otworzyłam. Za nim była ogromna łazienka. Łazienka była urządzona w odcieniach brązu, czerni i bieli. Reszta dnia minęła nam na rozmawianiu, oglądaniu filmów i czytaniu książek.

Percy

 

Trzymałem Annabeth na rękach jak pannę młodą i niosłem ją w stronę domku numer 3. Jak zatrzasnąłem za sobą drzwi Ann od razu zaczęła mnie całować ale te pocałunki były delikatne bez języczka.

- Mam nadzieję, że masz tu jakieś moje rzeczy do spania??

- Dla mnie mogłabyś spać nawet nago. – powiedziałem.

- Percy!!

- Co?!

- Nie żartuj sobie, a teraz proszę puść mnie.

Zrobiłem jak mi kazała. Cmoknęła mnie jeszcze w policzek i ruszyła w stronę łazienki. Ja natomiast wyciągnąłem moje niebieskie dresy, ściągnąłem koszulkę i zdejmując buty położyłem się w łóżku. Po krótkiej chwili poczułem, że Ann położyła się obok mnie. Nic nie powiedziałem tylko odwróciłem się do niej i stworzyłem wokół niej klatkę tak, że była przyciśnięta do mojej piersi. Zanim poczułem Annie już smacznie spała jeszcze tylko wyszeptałem.

- KOCHAM CIĘ!! – i sam oddałem się w objęcia Morfeusza.