niedziela, 7 czerwca 2015

Rozdział 2 '' Teraz trzeba jakoś przeżyć ten rok. ''

Percy

Po tym jak Annabeth do mnie zadzwoniła nie było sensu iść z powrotem spać więc ze swojej szafy wyciągnąłem jeansy, bluzę z logo Fall Out Boy i czarno-niebieskie conversy. Do tego na rękę wziąłem czarną bandanę i czarną bransoletę z ćwiekami.
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgG2mdQINwKXpIc90nfNIkaQw-LFdle7g8nqYdQUmetCYqPIHfq2b4XAOO2zbgNI8nx5dBX1v2Ip7uNDpL1g7B9aXO_naoD1ARY0pCVIp2cdlCzhrZQ3Sy_ABqy4Bj41tmkHlXy7vrcM4ol/s320/full_size.jpg

https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8-xeVM0iUnKhM5W_C5GNkxc4x3Lk7Mro7obcs-zrQuzt41P4Y-R7AGpvFGf6dNDF9XoQwpfOgOpaPSJMwY7gz9fHCAUYC6V7gUOyxaD9kkZ7lEkvU3ZLhZBLPla6TFMPXgPQ2TlBFM-RC/s320/pol_pl_Chuck-Taylor-Hicker-Czarne-Skorzane-Trampki-Meskie-132381C-5434_2.jpg
Po wybraniu garderoby ruszyłem pod prysznic. Po dobrych piętnastu minutach siedzenia pod wodą wysuszyłem włosy i ułożyłem je w artystyczny nieład. Umyłem zęby i założyłem na siebie wcześniej wybrane ciuchy. Gdy byłem już gotowy zbiegłem na dół na śniadanie. Z kuchni rozchodził się niesamowity zapach bekonu i sadzonych jajek. Jak wszedłem do kuchni zamurowało mnie. Przy blacie siedziała moja nowa znajoma.
- Olivia??
- Nie Hermiona Granger. - odgryzła się.
- Śledzisz mnie czy po prostu poczułaś zapach MOJEGO śniadania.
- Nie matole! Przyszłam po ciebie już jakieś dobre piętnaście minut temu, żebyśmy poszli do szkoły ale jak widzę ty nadal jesteś w proszku.
- Ja w proszku?? - zapytałem i usiadłem obok Olivii i sięgnąłem po kubek z kawą. - Wiesz ile trzeba siedzieć w łazience żeby wyglądać tak jak ja!!!
- Jakieś pięć minut?? Jesteś spakowany??
- Yyyyy... Nie??
- Człowieku! Jest 7.45!! A ty musisz jeszcze zjeść śniadanie, dojść do szkoły i się spakować!! Wiesz mam pomysł ja pójdę cię spakować a ty jedz śniadanko!!
- Dobrze proszę Pani!!
- Gdzie masz plecak, zeszyty i rzeczy do pływania??
- Plecak i zeszyty - powiedziałem pomiędzy przełykaniem jedzenia - Są w szafce pod łóżkiem, A rzeczy do pływania wiszą na sznurku w łazience obok.
- Powinnam nie zabłądzić!!
- Czekaj!! Jakie mamy dzisiaj lekcje??
- Łacina, basen ( dwie lekcje ), chemia, angielski, geografia i godzina wychowawcza.
- Ekstra! Co ty tu nadal robisz?? Marsz na górę i mnie spakuj!!
- Jeszcze raz tak powiesz to zacznę podejrzewać, że masz coś wspólnego z Zeusem! - powiedziała i poszła na górę. Jak zniknęła z pola widzenia razem z mamą popatrzyliśmy się na siebie.
- Musisz jej powiedzieć! - oznajmiła mama.
- Co ja mam jej powiedzieć??
- Że jest herosem!! Przecież to widać na kilometr!!
- Dobrze powiem ale dzisiaj po lekcjach.
- Zuch chłopak! A teraz wcinaj i biegiem do szkoły.
Jak skończyłem jeść z Góry wróciła Olivia z niebieskim plecakiem z nike.
- No nareszcie! Jak długo można czekać??
Jak to powiedziałem Olivia z uśmiechem rzuciła we mnie plecakiem tak, że przewróciłem się z krzesła. Mama i Olivia zaczęły się śmiać, a ja wstałem z podłogi. Olivia chwyciła swój niebieski plecak z  vans w gwiazdy i machnęła na mnie ręką żebym się pośpieszył.
- Do zobaczenia mamo! Przyjdę później pomóc ci w kawiarni.
- Dobrze, a teraz idź już! - powiedziała mama i zamknęła za nami drzwi. 
- No teraz trzeba jakoś przeżyć ten rok! - powiedziałem do Olivii.
- Już nie marudź! Jakoś damy radę!!

Annabeth

Droga z rogu Lawton Street i 37 Alei na 43 nie trwa bardzo długo. Szłam z słuchawkami na uszach i zastanawiałam się jaka będzie moja klasa. Stałam przed budynkiem szkoły i już miałam wchodzić gdy za pasa ktoś mnie chwycił już chciałam wykonać mój słynny cios w żebra gdy zorientowałam się kto mnie trzymał. Tylko jedna osoba miała taką bransoletkę.
- Thalia! - krzyknęłam i rzuciłam się jej na szyję.
- Hej Ann!!
- Co ty tu robisz??
- Byłam na małym polowaniu z Nickiem.
- Z Nickiem??
- No tak!
- No dobrze ile jeszcze będziecie w San Francisco??
- Jakieś trzy dni.
- To super! Ja muszę kończyć bo za chwilę zaczynają się lekcje. Do potem.
- Pa Ann
- Nigdy nie lubiłem szkoły! - z cienia wyłonił się Nico.
- Zamknij się! - powiedziałam z sarkazmem i weszłam przez otwarte na oścież drzwi.

4 lekcje później

Matma, matma i jeszcze raz matma!! Siedzię już drugą godzinę na przenudnej lekcji mojego " kochanego " wychowawcy pana Fahrenheita. Jak tak siedziałam i przyglądałam się ( nie tablicy ) dzieciakom na boisku do naszej klasy weszła pani dyrektor z jakimś chłopakiem.
- Dzieńdobry uczniowie! - powiedziała. Podziwiam ją za to, że potrafi być stanowcza i łagodna w jednym momencie.
- Dzieńdobry pani McNeil! - odpowiedzieliśmy chórem.
- Chcę wam przedstawić Liam'a Gale'a. Spóźnił się na rozpoczęcie roku i pierwsze lekcje ale z tym nie powinno buć problemu.
- Dziękuje pani dyrektor! - powiedział nauczyciel, a dyrektorka wyszła.
- No więc Liam chyba będziesz siedział na razie ze mną... - przerwał i popatrzył na mnie. " Cholera " pomyślałam " dlaczego ja muszę siedzieć sama??" Wtedy w mojej głosie odezwał się przesłodziny głos.
~ Już nie przesadzaj! Jest nawet przystojny i bardzo podobny do Zefira!
~ Zamknij się!!
- A Obok Anithy jest wolne miejsce może usiądziesz obok niej??
- Jestem Annabeth panie profesorze.
- Jedno i to samo! - powiedział i wskazał Liam'owi miejsce obok mnie. Naszczęście jestem zmuszona siedzieć z nim tylko na matematyce. 
~ Dzięki Niebiosom!! - pomyślałam o wróciłam do " słuchania " pana profesora.

Hejjjjjjjjjj!!! Tak to znowu ja i wracam dzisiaj z kolejnym rozdzialikiem sorry, że krótki i taki sobie ale wam to wynagrodze. Tak mam też parę ogłoszeń rozdziały będą pojawiały się w sobotę albo niedzielę co tydzień może czasami uda mi sie wstawić gdzieś w tygodniu posta ale to bardzo żadko. Ja sie z wami żegnam zapraszam do komentowania i czytania bloga!! Papa!!
Marcy Grace ;)




2 komentarze:

  1. Bardzo mi się podoba!!! Nie będę się rozpisywać ponieważ mam ochotę czytać dalej!

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisze się "rzadko"! a nie "żadko"

    OdpowiedzUsuń