Annabeth
Niebo rozświetlały pioruny, a ja już którąś godzinę z rzędu
siedziałam na balkonie i płakałam. W pewnym momencie ktoś dotkną moich pleców.
Nie miałam siły na jakiekolwiek uderzenie więc się tylko odwróciłam. Przede mną
stały dwie znane mi już osoby. A dokładniej Nina Evans moja przyjaciółka od 10
klasy, córka Wenus i Liam Gale jak się okazało syn Zefira. Usłyszałam głos
Niny.
- Annabeth! Musisz wejść do środka! Proszę nie chcę stracić
najlepszej przyjaciółki.
Nie miałam siły się podnieść. Moje nogi były jak z waty ale jak
się w końcu podniosłam nie dałam rady długo wytrzymać. Wypadłabym przez
barierkę gdyby Liam mnie nie złapał. Czule mnie objął i chyba położył na łóżku
ale nie jestem pewna bo oddałam się w objęcia Morfeusza.
Jechałam na ( prawdziwym ) koniu. Koń był brązowy, a na grzywie
miał zaplecionych parę cienkich warkoczyków. Obok mnie jechał Percy ale wydawał
się jakiś starszy. On jechał na czarnym koniu z białym trójzębem na pysku.
Popatrzył w moją stronę i się uśmiechną, a ja oddałam uśmiech. Popatrzyłam na
moje ręce. Wytrzeszczyłam oczy. Na serdecznym palcu u prawej ręki był
pierścionek z białym diamentem, a nad nim widniała złota obrączka. To znaczy,
że ja... i... Percy.... Nie to nie możliwe. Jak tak rozmyślałam usłyszałam jak
dwójka dzieci śmieje się z jakiegoś żartu.
- Hej! - krzyknął Percy i pokłusował w stronę dzieci - Z czego się
tak śmiejecie??
Wtedy zobaczyłam. Przed nami jechała dwójka dzieci w wieku około
dwunastu lat. Dziewczynka była bardzo podobna do Percego.
Miała czarno-złote, lekko zmierzwione
włosy, które sięgały jej do łopatek. A jej oczy były o kilka odcieni jaśniejsze
od Percego ale również niebiańsko błękitne. Miała ten sam uśmiech i powalające
spojrzenie. Na sobie miała biały sweter w carne paski. Jechała na białym koniu,
który miał czarne pasma w grzywie i ogonie. Jej siodło i całe zaopatrzenie było
w kolorze niebieskim z białymi dodatkami. Chłopiec zaś był bardzo podobny do
mnie.
Miał blond włosy i oczy w kolorze metalu.
Jego zęby były białe jak perły i proste jakby ktoś narysowałby spod linijki. Na
sobie miał niebiesko-szarą bluzę i czerwony podkoszulek. Na szyi miał medalion
z wygrawerowaną sową, która trzymała trójząb. Jego koń był w odcieniu gorzkiej
czekolady. Siodło było beżowe z metalowymi elementami.
- Z tego jak jeździsz konno tato!! -
odpowiedziała dziewczyna.
- Haha! - powiedział Percy - Nie zaczynaj
Natalie! A ty Calebie co masz do powiedzenia?
- Jak poznałeś się mamą?
Jak Caleb powiedział '' mamą '' od razu do
nich pokłusowałam. Ale gdy byłam już przy całej trójce tak jakby wyszłam z
ciała Annabeth na koniu i zaczęłam się oddalać od całego zdarzenia. Wtedy
usłyszałam kobiecy głos, który aż za dobrze znałam.
- To twój los Annabeth Chase! Czy tego
chcesz czy nie.
Jak to powiedziała obraz się rozmazał, a
ja otworzyłam oczy.
Leżałam na łóżku w swoim
pokoju, a obok na fotelu z nosem w książce siedziała Nina.
- Twoja matka jest okropna.
- Tak wiem! Ja ledwo z nią wytrzymuję.
Cieszę się, że wstałaś.
- Ile spałam??
- Jakieś dwa dni. W tym czasie przyszła
dziewczyna z chłopakiem i zagroziła, że jak jej nie wpuścimy to zrobi nam
większy zamęt niż jest na polu.
- To Thalia Grace i Nico di Angelo. Moi
przyjaciele z Obozu.
- Dobrze, a teraz idź spać bo jest druga w
nocy. Twój tata pozwolił mi spać na kanapie w salonie.
Jak to powiedziała dopiero tera się
zorientowałam, że jej zawsze starannie ułożone loki są potargane, a na sobie ma
piżamę z Królikiem Bugsem. Jak wyszła zamknęłam oczy i wkroczyłam w objęcia
Morfeusza.
kilka godzin później
Przez te kilka godzin obudziłam się 30 razy i 5 razy zmieniałam
piżamę. Koszmary i wspomnienia prześladowały mnie jakbym była seryjną
morderczynią.
~ Nie dam rady dłużej. - pomyślałam i
chwyciłam sztylet leżący na nocnej szafce. Po cichu wyszłam z pokoju i
skierowałam się w stronę schodów pożarowych. Po pięciu minutach stałam na dachu
w samej piżamie. Ostatni raz popatrzyłam na wschód słońca i wbiłam sobie sztylet
w brzuch. Przed oczami pojawiły się mroczki, nogi stały się jak z waty, a ręce
były całe w szkarłatnej cieczy. Jeszcze ostatkami sił popatrzyłam na osobę,
która do mnie pod biegła. Znałam ten zapach to on ten Glonomózg. Chwyciłam jego
twarz w swoje ręce i ostatni raz utonęłam w jego oczach. Po chwili widziałam
ciemność.
Percy
- Moja Ann! Moja! - szeptałem do siebie.
Przybliżyłem swoje usta do jej i złożyłem najbardziej namiętny pocałunek jakim
kiedykolwiek ją obdarzyłem. Jak się od niej odsunąłem ktoś położył swoją dłoń
na moich plecach. Odwróciłem wzrok. Za mną stał Posejdon z zatroskaną miną.
Niedaleko Atena płakała w ramię swojego Ojca Zeusa. Obok nich stali Nico i
Thalia. Chłopak czule obejmował dziewczynę. Nie mogłem na to patrzeć więc
wróciłem wzrokiem w stronę Annabeth. Ale coś było nie tak. Jej ciało świeciło
na zmianę raz na złoto, a raz na czarno, a jej oczy się...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz