Liam
Siedziałem w swoim pokoju i rysowałem coś w moim szkicowniku.
Ręka z ołówkiem sama się poruszała po kartce papieru kiedy ja byłem w zupełnie innym miejscu, a mianowicie przy mojej ukochanej – Olivii. Szkoda tylko, że ona nie odwzajemnia moich uczuć. W moich myślach cały czas była ona, jej uśmiech, jej piękny śmiech, jej ruchy – cała ona. Z mojego okna miałem świetny widok na gwiazdy. Uwielbiam na nie patrzeć ponieważ przypominają mi one o Liv.
Ręka z ołówkiem sama się poruszała po kartce papieru kiedy ja byłem w zupełnie innym miejscu, a mianowicie przy mojej ukochanej – Olivii. Szkoda tylko, że ona nie odwzajemnia moich uczuć. W moich myślach cały czas była ona, jej uśmiech, jej piękny śmiech, jej ruchy – cała ona. Z mojego okna miałem świetny widok na gwiazdy. Uwielbiam na nie patrzeć ponieważ przypominają mi one o Liv.
Nie wiem ile tak siedziałem, gdy usłyszałem krzyk z pokoju obok, z pokoju Olivii. Natychmiast zeskoczyłem z łóżka i pobiegłem w stronę pokoju dziewczyny. W jej pokoju panowała ciemność, ale ja wszystko dobrze widziałem. Na dużym łóżku spała jasnowłosa, choć spaniem tego nie można było nazwać. Dziewczyna rzucała się po całym łóżku, a z jej gardła wydobywały się krzyki typu – Sabrina… Nie… Zostaw ją….
Mojej księżniczce musiał się śnić koszmar. Szybko do niej podszedłem i zacząłem szturchać jej ciałem żeby się obudziła. W końcu mi się to udało, a Olivia siedziała przede mną cała oblana potem i ciężko dysząc.
- Olivia to ja Liam. – mówiąc to przyciągnąłem dziewczynę do siebie, a ona wtuliła się w mój tors – Co się stało?? – zapytałem. Córka Artemidy odsunęła się ode mnie, a po jej policzkach spływały łzy.
- Max… został porwany. – powiedziała cicho. Gdy to usłyszałem moje ciało wypełniła złość. Do cholery jaki Max??
- I Sabrina… ona… jest zdruzgotana. Czułam jej ból. Kurwa!!!!!!!!! – wykrzyknęła i schowała twarz w dłonie, a z jej ust wydobył się głośny szloch. Na ten dźwięk, cała złość ustąpiła miejsce współczuciu.
- Już spokojnie. Wiesz może kto uprowadził tego Max’a??
- Nie, nie wiem ale wiem, że Sabrinie coś grozi.
- Kim jest Sabrina?? – zapytałem, bo byłem bardzo ciekawy kiem jest ta dziewczyna i ten cały Max.
- Sabrina to córka Selne przez co jesteśmy połączone, bo moja mama i jej mama maja podobną robotę, a Max to syn Aresa, przyjaciel Rini, ale Rini czuje do niego więcej niż przyjaźń.
- Śniły ci się jeszcze jakieś koszmary?? – zadałem kolejne pytanie.
- Tak. Raz śniło mi się, że wszyscy moi przyjaciele odsunęli się ode mnie i upokarzali mnie, a jeszcze innym razem śniłeś mi się ty. – jak to usłyszałem moje ciało całe zesztywniało.
- Jak to ja??
- Byliśmy w Obozie. Ty poszedłeś do domku, a ja zostałam jeszcze w pawilonie jadalnym. Gdy skończyłam jeść ruszyłam do twojego domku ale zastałam cię tam z… Christiną Ambers, córką Hekate. Wy… wy się całowaliście, ale ty mnie zobaczyłeś i razem z tą suką zaczęliście się ze mnie śmiać i powiedziałeś – Oj mała, naiwna Olivia dowiedziała się, że nigdy bym na nią nie spojrzał!! – zaśmiałeś się szyderczo – Wiesz Olivia myślałem, że sobie odpuścisz, bo wiedz, że nigdy cię nie potrzebowałem ….
Nie mogłem już tego dłużej słuchać, więc przyciągnąłem Livi do siebie i pocałowałem ją. Dziewczyna była tak zaskoczona tym co zrobiłem i na początku nie oddawała pocałunku ale zaraz potem zaczęła odwzajemniać pieszczotę. Moje ręce znalazły się na jej tali, a jej zwinne rączki zaczęły pociągać moje włosy. Po chwili odsunęliśmy się od siebie. Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, a na twarzy dziewczyny pojawił się słodki rumieniec. Szybko spuściła swoją głowę tak, że jej włosy przysłaniały jej twarz. Prawie natychmiast odgarnąłem jej włosy do tyłu, a dwoma palcami podniosłem jej podbródek.
- Uroczo ci z tym rumieńcem. – powiedziałem i pocałowałem jej oba policzki. Jej skóra była taka delikatna w dotyku. Na twarzy Liv pojawił się delikatny uśmiech. – Wiesz ja już pójdę. – oznajmiłem i już chciałem wstać kiedy poczułem uścisk na nadgarstku.
- Proszę zostań. – poprosiła, a ja na jej prośbę uśmiechnąłem się radośnie. Oczywiście spełniłem jej prośbę i wszedłem pod kołdrę i przytuliłem Olivię w tali. Na ten gest dziewczyna bardziej wtuliła się w mój tors. Po chwili słyszałem jej równomierny oddech. Sam uśpiony jej oddechem wpadłem w objęcia Morfeusza.
No mamy kolejny rozdział. Mam nadzieję, że się podobał. Nie napiszę kiedy dodam kolejny rozdział ponieważ nie wiem wszystko zależy od weny.
Marcy Grace
Jestem!!
OdpowiedzUsuńTen blog jest GENIALNY!! Proszę, nie przestawaj i pisz dalej i w ogóle, sama wiesz o co mi chodzi xD.
Świetny rozdział. Zakończenie rozwaliło mój mózg i teraz w jego miejsce posadzę kwiatek miłości <3. Hahah :D.
Jezu, to było takie słodziachne. Nie mogę... aghgahaghfghf, to było ncudosigwiuguw. No. Mam nadzieję, że zrozumiałaś moje uczucia xD. Są nie do opisania.
Zapraszam też do mnie na rozdział VI, choć oczywiście jeśli nie czytałaś mojego bloga to na całe opowiadanie:
http://spokojnie-to-tylko-ja.blogspot.com/2016/08/rozdzia-vi.html
Będzie mi niezwykle miło, jeśli przyjdziesz. Tylko proszę, zostaw po sobie komentarz, żebym wiedziała, że się pojawiłaś :D. Z góry bardzo dziękuję!!
I jeszcze raz, dawaj kolejny rozdział, wciągnęłam się :D
Xoxo ;*
Annabell di Angelo
KOBIETKO MA TY KOFANA! PISZESZ ŚWIETNIE, GENIALNIE, MIÓD MALINA I TAK DALEJ. KONTYNUUJ TĘ KSJONSZKEM BO UMRĘ NA ZAWAŁ. CHYBA NIE CHCESZ STRACIĆ CZYTELNIKA, NIE?
OdpowiedzUsuńKolejny porzucony blog...
OdpowiedzUsuń