Percy
-
Wszystko gotowe?? - zapytałem Luka.
-
Tak jasne. Zaraz po nas ma wystąpić Legend więc Annabeth będzie w niebo wzięta.
- odpowiedział wychowanek muz.
- O
której mam ją przyprowadzić??
-
Koncert zaczyna się o 18.00 więc tak za piętnaście bądźcie na miejscu.
- OK
dzięki Hemmings.
Annabeth
- Na
Afrodyte Riley! Ja idę na kolacje, a nie na jakąś galę. - powiedziałam do
dziewczyny, która szperała w moich i swoich walizkach w poszukiwaniu odpowiedniej
kreacji. Po chwili dziewczyna podniosła swoją głowę z brązowymi włosami, które
przysłaniały wielki uśmiech na twarzy dziewczyny. W ręce trzymała czarną
sukienkę z granatową koronką i czarnymi paseczkiem w pasie na grubych
ramiączkach. Do tego podała mi czarne szpilki.
-
Czy ciebie doszczętnie powaliło?? - zapytałam ją powoli. Riley pokręciłam przecząco
głową.
-
Nie założę dziesięciocentymetrowych szpilek na plażę!! - prawie krzyknęłam.
-
Yyych... No dobra wygrałaś. - powiedziała zrezygnowana - Weź te nowe czarne
vansy.
Tak
jak powiedziała tak zrobiłam. Szybko założyłam sukienkę i buty. Włosy
zawiązałam w luźnego koka.
- No
i jak ujdzie??
-
Wyglądasz genialne. Percemu kopara opadnie.
-
Riley ma racje. - usłyszałam głos Kaiego.
- A
ty skąd się tu wziąłeś??
- Ja
przyszedłem po moją dziewczynę.
- A
mogę wiedzieć od kiedy? Ostatni raz jak was widziałam to skakaliście sobie do
gardła.
- Od
jakiś trzech tygodni.
- I
ja o tym nic nie wiem??
-
Sorry chcieliśmy ci powiedzieć ale...
-
Annabeth twój Romeo przyszedł! - przerwał jej Liam.
-
Już idę!! - odkrzyknęłam - A z wami policzę się jak wrócę. - powiedziałam do
pary. Chwyciłam granatową kopertówkę i zeszłam na dół. Przy drzwiach stał Percy
ubrany w czarne poprzecierane spodnie i białą koszulę, przez którą widać było umięśniony
brzuch syna Posejdona. Na jego widok oddech mi przyśpieszył, a w brzuchu zaczęły latać mi motyle. Dziwne,
znamy się już tyle lat, a ja nadal tak na niego reaguje. Praktycznie jesteśmy
ze sobą dopiero dwa lata ale znamy się siedem więc wiecie jak to jest. Z moich
rozmyślań wyrwał mnie głos Percego.
- To
jak idziemy?? – zapytał.
- Z
przyjemnością. – odpowiedziałam i chwyciłam go pod ramię i wyszliśmy z
posiadłości.
*** 15 minut
później ***
-
Percy powiesz mi w końcu dokąd mnie prowadzisz?? – zapytałam już po raz setny w
ciągu tych piętnastu minut.
-
Annie bądź bardziej cierpliwa. – zaśmiał się Percy. Kocham ten dźwięk. Mogłabym
słuchać go w nieskończoność.
- No
jesteśmy. – powiedział Syn Posejdona i odsłonił moje oczy, które przez całą
drogę były zakryte. Jak je otworzyłam oniemiałam. Przede mną stał biały stolik
z dwoma krzesłami, a wokół porozstawiane były świece. Na stoliku zobaczyłam
butelkę białego wina i truskawki w czekoladzie ( moje ulubione ).
- I
jak ci się podoba??
- Ja…
nie… wiem… co powiedzieć. – ledwo powiedziałam i rzuciłam się na Percego.
-
Czyli niespodzianka się udała?? – zapytał z uśmiechem na twarzy.
-
TAAAK!!! – krzyknęłam i pocałowałam chłopaka.
- To
więc zapraszam do stołu. – oznajmił i odsunął mi krzesło jak prawdziwy
dżentelmen. Na plaży siedzieliśmy jakieś dwie godziny. Rozmawialiśmy, śmialiśmy
się i oglądaliśmy zachód słońca. W pewnym momencie Percy wstał z krzesła. Nie
wiedziałam co chciał zrobić więc tylko przyglądałam mu się. Nagle Percy chwycił
moje ręce i uklęknął na jedno kolano.
~ Czy … on…? Nie to nie możliwe.
-
Annabeth Chase, Córko Ateny znamy się tyle lat i bardzo cię kocham. Czy
uczynisz mnie najszczęśliwszym herosem na ziemi i zostaniesz moja żona?? –
powiedział na jednym wdechu. – widziałam w jego oczach nadzieję.
-
Percy… Ja… TAK!!! – krzyknęłam. Chłopak uśmiechnął się jeszcze bardziej i
włożył mi na serdeczny palec pierścionek z białym diamentem.
- Kocham
cię.
-
Kocham cię.
Percy
Tak!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Zgodziła się!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Na Posejdona jak ja się cieszę. Wracam właśnie
z moją narzeczoną ( jak to pięknie brzmi ) do posiadłości po resztę naszej
szczęśliwej rodzinki. Gdy byliśmy pod willą ze środka wybiegła Olivia, a za nią
cała reszta i zaczęli na gratulować.
-
Hola, hola to jeszcze nie koniec niespodzianek. – powiedziałem i ruszyliśmy w
stronę mola na którym miał się odbyć koncert 5sos i Johna Legenda.
Staliśmy
pod samą sceną i czekaliśmy, aż Luke i jego ekipa zaczną grać. Po chwili usłyszeliśmy
pierwsze dźwięki piosenki She Looks So Perfect.
- Witaj
Dominikano!! – krzyknął Luke – Cieszymy się, że możemy tu być i grać dla was.
Zaczniemy od She looks so perfect. Dedykuje ją specjalnie naszej solenizantce
Annabeth, która kończy dzisiaj 18 lat!! – po przemowie Luka zobaczyłem w oczach
Ann łzy szczęścia. Chłopaki grali jakieś dwie godziny, zaraz po nich na scenę
wszedł Legend i zaczął grać na fortepianie All of Me.
What
would I do without your smart mouth
Drawing me in, and you kicking me out
Got my head spinning, no kidding, I can’t pin you down
What’s going on in that beautiful mind
I’m on your magical mystery ride
And I’m so dizzy, don’t know what hit me, but I’ll be alright
My head’s under water
But I’m breathing fine
You’re crazy and I’m out of my mind
‘Cause all of me
Loves all of you
Love your curves and all your edges
All your perfect imperfections
Give your all to me
I’ll give my all to you
You’re my end and my beginning
Even when I lose I’m winning
‘Cause I give you all, of me
And you give me all, of you, all
How many times do I have to tell you
Even when you’re crying you’re beautiful too
The world is beating you down, I’m around through every mood
You’re my downfall, you’re my muse
My worst distraction, my rhythm and blues
I can’t stop singing, it’s ringing, in my head for you
My head’s under water
But I’m breathing fine
You’re crazy and I’m out of my mind
‘Cause all of me
Loves all of you
Love your curves and all your edges
All your perfect imperfections
Give your all to me
I’ll give my all to you
You’re my end and my beginning
Even when I lose I’m winning
‘Cause I give you all of me
And you give me all of you, all
Give me all of you
Cards on the table, we’re both showing hearts
Risking it all, though it’s hard
‘Cause all of me
Loves all of you
Love your curves and all your edges
All your perfect imperfections
Give your all to me
I’ll give my all to you
You’re my end and my beginning
Even when I lose I’m winning
‘Cause I give you all of me
And you give me all of you
I give you all of me
And you give me all of you, all of me.
Drawing me in, and you kicking me out
Got my head spinning, no kidding, I can’t pin you down
What’s going on in that beautiful mind
I’m on your magical mystery ride
And I’m so dizzy, don’t know what hit me, but I’ll be alright
My head’s under water
But I’m breathing fine
You’re crazy and I’m out of my mind
‘Cause all of me
Loves all of you
Love your curves and all your edges
All your perfect imperfections
Give your all to me
I’ll give my all to you
You’re my end and my beginning
Even when I lose I’m winning
‘Cause I give you all, of me
And you give me all, of you, all
How many times do I have to tell you
Even when you’re crying you’re beautiful too
The world is beating you down, I’m around through every mood
You’re my downfall, you’re my muse
My worst distraction, my rhythm and blues
I can’t stop singing, it’s ringing, in my head for you
My head’s under water
But I’m breathing fine
You’re crazy and I’m out of my mind
‘Cause all of me
Loves all of you
Love your curves and all your edges
All your perfect imperfections
Give your all to me
I’ll give my all to you
You’re my end and my beginning
Even when I lose I’m winning
‘Cause I give you all of me
And you give me all of you, all
Give me all of you
Cards on the table, we’re both showing hearts
Risking it all, though it’s hard
‘Cause all of me
Loves all of you
Love your curves and all your edges
All your perfect imperfections
Give your all to me
I’ll give my all to you
You’re my end and my beginning
Even when I lose I’m winning
‘Cause I give you all of me
And you give me all of you
I give you all of me
And you give me all of you, all of me.
Ten dzień zdecydowanie był najlepszym w moim życiu.
***( w tym samym czasie ) Obóz Herosów ***
Sabrina
Okładałam mój worek treningowy już od dobrych dwóch godzin
przez co moje kostki były całe czerwone. Nagle ktoś wbiegł do Sali treningowej.
Była to Mia, córka Nemezis. Może ma 12 lat ale potrafi być naprawdę nieznośna.
- O co chodzi Mia?? – zapytałam. W jej oczach widziałam
strach.
- Potwory… - powiedziała cicho. Tyle wystarczyło. Szybko
założyłam zbroję i chwyciłam mój łuk i kołczan ze strzałami. Jak błyskawica
wybiegłam z pomieszczenia. Na zewnątrz było istne piekło. Ludzie piekło jest
puste diabły są tu. Szybko zaczęłam szukać Max’a zobaczyłam go jak walczył z
Echidną – pół kobietą, pół wężem. Ja natomiast zaczęłam zestrzeliwać Ptaki
Stymfalijskie.
***
Walczymy od godziny, a czuję się jakbyśmy walczyli 24/7. Nasze
już uszczuplone zasoby herosów stają się jeszcze mniejsze. Nagle ziemią się
zatrzęsła i wszyscy usłyszeliśmy śmiech.
- Hahaha. Myślicie, że mnie pokonacie naiwni herosi? Mnie nie
da się pokonać!! – wykrzyknęła – A ty córko Księżyca strzeż się. – po tym wszystkie
potwory zniknęły jak za dotykiem czarodziejskiej różdżki. Prawie natychmiast
zaczęliśmy znosić rannych i martwych wszędzie szukałam tak dobrze znanej mi
burzy brązowych włosów i czarnych oczu ale nigdzie nie mogła ich zobaczyć. Po
pół godzinnym poszukiwaniu podszedł do mnie Chejron ze zmartwioną miną.
- Sabrina przykro mi. – powiedział załamującym się głosem. –
Max został porwany. – jak to usłyszałam w moich oczach zebrały się łzy i głośny
krzyk rozpaczy wydarł się z mojego gardła.
Powracam z nowym rozdziałem;) Tak
wiem, że długo czekaliście ale mam urwanie głowy w szkole i po prostu nie mam
czasu ale jestem i napisał rozdział posiadający 1350 słów. Dziękuję bardzo za
wyrozumiałość i postaram się wsadzić rozdział jak tylko zluzują w szkole.
Wasza, Marcy Grace.