piątek, 6 listopada 2015

Rozdział 14 '' Nowe auto?? ''

Percy


Przyszedł listopad, czyli deszcz, błoto, wiatr i zimno jak diabli. Wrzesień i październik dały mi w kość z kilku powodów: po pierwsze ciągłe treningi z Olivią i resztą, po drugie to nie jest wcale takie łatwe. Artemida mówiła, że moce Liv dorównują mojej, a mi się zdaje, że jej moc jest z pięć jak nie dziesięć razy większa. Dziewczyna już bawi się w zmienianie gwiazdozbiorów albo ich dodawanie i wiecie co doszedłem do wniosku, że jednak ci bogowie zrobili mi na złość. Poza tym, że Liv bawi się gwiazdami, co jest oczywiste, to zręczność w walce ma jak nie jeden mieszkaniec domku Aresa, potrafi ukraść coś albo zabrać co jest godne braci Hood, mądrość ( choć nie zawsze ) dzieci Ateny i wiele, wile innych, których nie pamiętam. I jeszcze do tego całego rozgardiaszu dochodzi szkoła No proszę was!! No i jeszcze jak to listopad to urodziny mojej Anie. Nie mogłem nic sensownego wymyślić więc zdałem się na moje wyczucie i spontaniczność. W końcu pomysł poddała mi Riley, która powiedziała żebym do niej pojechał i spędził te dzień razem z nią. Tego samego dnia w czasie Chemii dostałem wiadomość do Hefajstosa, żebym stawił się na Olimpie zaraz po zajęciach. Zdziwiło mnie to, że to właśnie Hefajstos do mnie napisał, a nie kto inny. Na szczęście chemia była ostatnią moją lekcją więc zaraz jak zadzwonił dzwonek jako pierwszy wyparowałem z klasy. Nie zważając na okrzyki przyjaciół ruszyłem w stronę Empire State Buildings. Już przy wejściu krzyknąłem na gościa siedzącego za biurkiem na recepcji.
- Piętro 600.
- Przepraszam nie ma takiego piętra.
No to już przesada. Tyle kat tu przychodzę, a ten nadal swoje. Sorry jak nie chcesz gadać po dobroci to zrobimy to inaczej. Chwyciłem go za kołnierz koszuli i podniosłem do góry.
- Słuchaj No ty... Tom. Nie mam zamiaru się z tobą bić więc łaskawie daj mi ten przeklęty klucz!!!!
Tom nic nie powiedział tylko potulnie podał mi klucz. Chwyciłem go i ruszyłem w stronę windy. Jak byłem w środku to włożyłem klucz do otworu i nacisnąłem przycisk z liczbą 600. Z nudów zawołałem. 

~ Thalia! Nico! Bianca!! Halo słyszycie mnie?
~ Co się tak drzesz Glonomóżdżku?? - odezwała się Thalia.
~ Wiesz może o co chodzi Hefajstosowi, że mnie wezwał??
~ Nie tylko ciebie. Ja i Banca już jesteśmy na górze czekamy na ciebie przy windzie.
~ Ej może mi ktoś powiedzieć ile wynosi iloczyn z 763874122 i 476132954??
~ Gdzieś około 4,5 miliona. - powiedziała Bianca
~ A tak dokładniej??
~ Nie wiem czy ja ci wyglądam na chodzący kalkulator??
~ Dobra Nico, Bianca będę za trzy sekundy...
~ A ja piętnaście minut. - i na tym zakończyła jakże interesująca rozmowa.
 Gdy Thalia pojawiła się na Olimpie całą czwórką poszliśmy do sali tronowej. W pomieszczeniu stało siedem osób: Zeus, Posejdon, Hades, Hefajstos razem z Jego dwoma synami Leonem Valdezem i Charlesem Beckendorfem.
- Ojcze możesz mi łaskawie powiedzieć dlaczego nas wezwałeś?? Miałam bardzo ważny test z matmy i jak go obleje to koszmar!! - odezwała się Thalia.
- Córko ty razem z twoimi przyjaciółmi zostaliście zaproszeni tutaj, bo ja razem z moimi braćmi i synem chcielibyśmy powierzyć waszej czwórce cztery bardzo ważne dla nas auta. - powiedział Zeus.
- Auta te są do waszej dyspozycji, a Leon i Charles powiedzą wam jak się nimi zajmować. - tym razem odezwał się Posejdon.
- Mamy nadzieje, że pojazdy przypadną wam do gustu i będziecie o nie DBAĆ. - podkreślił ostatnie słowo Hades.
- No więc proszę za mną. - oznajmił Hefajstos, który po chwili razem z swoimi synami szedł w stronę metalowych drzwi. Thalia razem z Biancą poszły za Bogiem Kowali pierwsze, a ja z Nickiem jako ostatni. 
Szliśmy dobre piętnaście minut gdy w końcu stanęliśmy przed dość sporymi drzwiami.
- Leo otwieraj. - rozporządził Hefajstos, a Leo nic nie mówiąc wykonał polecenie. Jak otworzył drzwi, a Beckendorf zapalił światło naszym oczom ukazał się warsztat samochodowy, a w nim cztery wspaniałe samochody. Stały w równym rzędzie jeden obok drugiego. Pierwszy od lewej był granatowy. Obok niego stał piękny biały pojazd. Dwa ostatnie były srebrne i czarne.
- Percy - zaczął Hefajstos przy okazji podchodząc do granatowego samochodu. - Od dzisiaj ten Nissan GT-R jest twój. - Gdy to powiedział rzucił mi kluczyki, a ja z wielkim uśmiechem złapałem je. - Pamiętaj tylko, że to cacko rozpędza się do setki w niecałe trzy sekundy więc proszę uważaj. 
Bóg coś tam jeszcze mówił ale ja już go nie słuchałem tylko marzyłem żeby się przejechać tym skarbem. Jedyne co wiem to, że Thalia dostała białego Astona Martina D89 w wersji coupe, Bianca srebrną Toyotę Suprę MK IV, a Nico czarnego Maserati Ghibili. Jak Hefajstos razem z chłopakami zostawili nas w warsztacie z otwartą bramą na zewnątrz wpadł mi do głowy super pomysł.
- Słuchajcie - zacząłem - Z powodu, że Annabeth ma za tydzień urodziny to wymyśliłem jak zorganizować jej urodziny i żeby nijak nie mogła się o tym dowiedzieć. Jak skończyłem opowiadać im mój szatański plan wsiedliśmy do naszych nowych aut ruszyliśmy w stronę San Francissco zahaczając przy okazji o nasze mieszkania i mieszkania naszych przyjaciół.

Annabeth

- Michael, Letty wasza kolej - powiedziałam do dwójki czternastolatków. Wymieniona wyżej dwójka wyszła na środek. - Jaką piosenkę wybraliście?? - zapytałam. Tak wiem, że to może trochę dziwnie brzmieć ale zostałam nauczycielką śpiewu. Dlaczego mi wtedy na imprezie odbiło ujawniać mój talent, który ukrywałam nawet przed Thalią?? Niestety alkohol zrobił swoje, a jeszcze jakaś mądra osoba to nagrała i wrzuciła do internetu i na moje nieszczęście Szanowna Pani Dyrektor McNeil musiała usłyszeć piosenkę  i zaproponowała mi zajęcia z muzyki. Musicie wiedzieć, że tej kobiecie się nie odmawia więc zgodziłam się. No więc to chyba tyle.
- To w końcu co wybraliście?? - ponowiłam pytanie.
- " Bring me the Night " - powiedział Michael
- No to słuchamy. - powiedziałam, a Michael usiadł przy fortepianie, a Letty chwyciła gitarę. 
Piosenka zaczęła się delikatnymi dźwiękami fortepianu na którym grał chłopak. Niedługo potem zaczął śpiewać.
Measuring days in the spaces between our goodbyes
Learning to wait through the endless parade
Of our same old see-you-next-time's
But when I close my eyes, the miles melt away
Like you're here in my arms at the end of the day - śpiewał. W połowie zwrotki Letty weszła z gitarą. Powiem szczerze, że podobało mi się to jak to zrobiła. Teraz razem śpiewali.

So bring me the night, send out the stars
Cause when I'm dreaming we don't seem so far
Darken the sky, and light up the moon
So that somehow you'll be here with me soon
Bring me the night
Bring me the night
That brings me to you
You
Swear I don't know if the days are as slow as they seem
Wondering when you'll be with me again and this
Finally can be more than just a dream
But when I close my eyes, I want only to stay
Where the farthest you are is a heartbeat away
So bring me the night, send out the stars
Cause when I'm dreaming we don't seem so far
Darken the sky, and light up the moon
So that somehow you'll be here with me soon
Bring me the night
Bring me the night
That brings me to you
And it's enough, knowing you are calling to me
While we're dreaming beneath the same moon
All it takes is imagining you so that I can get through
One more long and lonely day
So bring the night, tell me it's near
Give me the chance to pretend that you're here
Darken the sky and light up the moon,
Please bring it soon
So bring me the night, send out the stars
Cause when I'm dreaming we don't seem so far
Darken the sky, and light up the moon
So that somehow you'll be here with me soon
Bring me the night,
Bring me the night,
Bring me the night,
Bring me the night
That brings me to you
 
 Jak skończyli wszyscy razem ze mną zaczęli bić im brawo. Nagle usłyszeliśmy głośny pisk opon i dźwięk silnika ale nie takiego zwykłego silnika tylko silnika, który znajduje się w samochodzie sportowym. Wszyscy rzucili się w stronę okna. Po chwili zaczęły podnosić się rozmowy o jakimś samochodzie. Nie mogąc tego dłużej znieść sama podeszłam do okna. To co zobaczyłam zamurowało mnie. Na parkingu stał granatowy Nissan GT-R, a z niego wysiadła najmniej spodziewana przeze mnie osoba, a mianowicie... Perseusz Jackson. Percy ubrany był w zwykłe jeansy, czarne trampki i biały podkoszulek, który uwydatniał jego muskuły. Na oczach miał okulary przeciw słoneczne.
- Dobra słuchajcie. - krzyknęłam - Na dzisiaj kończymy. Dziękuję osobą, które dzisiaj wystąpiły,  a resztę duetów posłuchamy następnym razem.
Jak cała klasa wyszła ja zaczęłam pakować nuty i komputer. Po chwil byłam spakowana więc zamknęłam za sobą klasę i ruszyłam w stronę drzwi wyjściowych. Gdy dostałam się na zewnątrz od razy ruszyłam biegiem w stronę Percego. Jak byłam już bardzo blisko niego wskoczyłam mu w ramiona, a on mnie podniósł. Objęłam jego szyję ramionami i wtuliłam się w jego szyję.
- Tęskniłam. - szepnęłam mu do ucha.
- Ja też tęskniłem. - odpowiedział - Nawet nie wiesz jak bardzo. Mam dla ciebie niespodziankę.
- Naprawdę?? - zdziwiłam się słysząc to, bo jaki chłopak przyjeżdżałby z drugiego końca kraju po to żeby zrobić jakąś niespodziankę?? Musi się coś za tym kryć, a ja nie wiem co.
- Naprawdę. - odpowiedział z Uśmiechem na twarzy przy okazji stawiając mnie na ziemi. - A teraz chodź, bo mamy napięty grafik.
- Ale czas na jeden całus się znajdzie nie??
- No nie wiem . - powiedział z zamyśloną miną. Ja tylko wywróciłam oczami i przyciągnęłam go do siebie i pocałowałam. Chłopak natychmiast odwzajemnił pocałunek przy czym złapał mnie w talii.
 Po kilku upojnych minutach siedziałam już w nowym aucie Percego na miejscu pasażera, a syn Posejdona na miejscu kierowcy. Po kilku minutach jechaliśmy pustymi już drogami San Francissco.

Jestem!! Powróciłam z nowym rozdziałem po bardzo długiej przerwie za co chciałabym przeprosić. Wiem, że obiecałam, że rozdziały będą pojawiały się co tydzień ale ja nie potrafię się wyrobić więc postanowiłam dodawać rozdziały co dwa-trzy tygodnie, a to wszystko przez kuratora z Angielskiego, Matematyki i Przyrody. Matme napisałam makabrycznie, a z Anglika dostałam się do drugiego etapu;) Dobra kończę i życzę wszystkim miłego weekendu. W komach możecie pisać wasze osiągnięcia jeśli chodzi o kuratora.
Pozdro,
Marcy Grace.